Mecz w Pradze miał być nowym otwarciem w polskiej piłce. Fernando Santos, który tym spotkaniem debiutował w roli selekcjonera "Biało-Czerwonych", przyszedł z misją odbudowania zaufania do kadry i zmiany jej stylu gry. Doświadczony Portugalczyk miał uwolnić ofensywny potencjał naszych graczy i pokazać, że możemy wygrywać nie tylko murując bramkę i licząc, że Robert Lewandowski będzie w stanie coś strzelić. El. Euro 2024: Zobacz tabelę "polskiej" grupy Zaczęło się jednak fatalnie, bo już w trzeciej minucie Polacy przegrywali 0:2 po dwóch błyskawicznych trafieniach Ladislava Krejciego i Tomasa Cvancary. Potem spotkanie nieco się wyrównało, ale Polacy nadal mieli ogromne kłopoty ze skonstruowaniem akcji ofensywnych. Próbowali Karol Linetty czy Sebastian Szymański, ale czeski bramkarz dwukrotnie udanie interweniował. Tuż przed przerwą Cvancara mógł podwyższyć na 3:0, ale na posterunku był Wojciech Szczęsny i głównie dzięki jego interwencji do szatni zeszliśmy z dwubramkową stratą. Czytaj także: Stracona szansa młodych Polaków. Kadra Probierza zatrzymana W drugiej połowie Czesi zadali nam kolejny cios, tym razem do siatki trafił Jan Kuchta. Po koniec spotkania honorowego gola dla "Biało-Czerwonych" zdobył Damian Szymański, ale ostatecznie reprezentacja Polski uległa w Pradze Czechom 1:3. W drugim meczu grupy E eliminacji do mistrzostw Europy 2024 Mołdawia zremisowała u siebie z Wyspami Owczymi 1:1. Taki wyniki oznaczają, że Czesi znaleźli się na pierwszym miejscu w tabeli, natomiast Polacy... na ostatnim. Oczywiście nie można wyciągać z tego daleko idących w wniosków, wszak to dopiero pierwsza kolejka, ale oglądania pleców Mołdawian czy Farerów raczej nie przewidywaliśmy... Zobacz tabele el. Euro 2024!