"Teraz w reprezentacji też czekają nas też dwa takie finały: w Portugalii i Finlandii" - dodał. "Portugalczycy pamiętają o porażce w Chorzowie i pewnie zechcą się zemścić. Ale nie ma czego się bać. Sądzę, że stać nas na remis. Byłby to dobry wynik. Przeciwstawimy naszą siłę i dyscyplinę taktyczną świetnej technice Portugalczyków. W Lizbonie na pewno nie będziemy stać na straconej pozycji, choć zdaję sobie sprawę, że naszych rywali mocno rozdrażniliśmy zwycięstwem w Chorzowie. Uważam jednak, że ważniejszy mecz czeka nas w Helsinkach. Jeśli tam wygramy, będziemy o krok od finałów mistrzostw Europy... Tam rozegra się prawdziwa bitwa - podkreślił były gracz krakowskiej Wisły. "Niby dużo tych meczów rozegraliśmy, ale w grupie mało się wyjaśniło. Na szczęście mamy los w swoich rękach, nie musimy się na nikogo oglądać i liczyć w stylu: "jeśli tamci wygrają, to wtedy my" i tak dalej.." - stwierdził. Mimo odejścia Euzebiusza Smolarka do Racingu Santander Błaszczykowski nie czuje się w Borussii osamotniony. "Każdy podąża swoją drogą. A poza tym po polsku mam z kim porozmawiać. W Dortmundzie jest sporo rodaków. W klubie mamy pracownika Polaka, z którym ucinam sobie pogawędki" - zakończył Błaszczykowski.