"Znalazłem się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu. Strzał był potężny, ale nawet mnie nie zamroczyło. Pozbierałem się szybko i mogłem grać dalej" - powiedział Błaszczykowski na łamach "Super Expressu". Podopieczni Leo Beenhakkera w dwóch wyjazdowych spotkaniach z Portugalią i Finlandią zdobyli dwa punkty. "To dużo. Graliśmy na wyjazdach i nie pozwoliliśmy się pokonać najgroźniejszym rywalom. Jesteśmy na dobrej drodze, a terminarz nie jest zły. Teraz mamy u siebie Kazachstan i Belgię, a to okazja do zgarnięcia sześciu punktów. Szkoda tylko, że Portugalia nie pokonała Serbów. Kurczę, prawie do końca prowadzili... Gdyby wygrali, to Serbowie by się już nie liczyli" - podkreślił Błaszczykowski. Były zawodnik Wisły Kraków nie będzie miał wiele czasu na regenerację sił. Już w piątek jego Borussia Dortmund podejmować będzie Werder Brema w Bundeslidze. "Fizycznie czuję się dobrze, nic mi nie dolega. Nie wiem tylko, jak długo zagram, bo dwa tygodnie nie było mnie w klubie. Ale tak naprawdę na Werder jestem gotowy" - stwierdził Błaszczykowski, który chwali sobie atmosferę w ekipie z Dortmundu. "Nie ma podziału na starych, młodych, nowych i zasiedziałych. Przez to jest mi łatwiej. Mam już kilku dobrych kolegów, zwłaszcza Paragwajczyka Nelsona Valdeza. On ma żonę z Polski, więc łatwiej o kontakt. Kilka razy byliśmy u nich na grillu. Nelson zna nawet 2-3 polskie słowa" - wyznał Błaszczykowski.