Nie tak miały wyglądać eliminacje do mistrzostw Europy w piłce nożnej w wykonaniu reprezentantów Polski. Panowie trafili na teoretycznie łatwych przeciwników, wraz z nimi w grupie znaleźli się bowiem Czesi, Albańczycy, Mołdawianie i Farerami. Wydawało się wówczas, że najgroźniejszym rywalem będzie dla naszej kadry reprezentacja naszych południowych sąsiadów. Finalnie okazało się jednak, że z awansu cieszyli się Czesi oraz... Albańczycy, który awansowali na Euro 2024 z pierwszego miejsca w grupie. "Biało-Czerwoni" nie mieli tyle szczęścia. W pewnym momencie plasowali się oni bowiem na czwartym miejscu w grupie i szanse na bezpośredni awans były minimalne. Po zmianie selekcjonera Robert Lewandowski i spółka “rozwinęli skrzydła", jednak nie pomogło im to przeskoczyć na miejsce w tabeli, które zapewniłoby im bilety do Niemiec. O wyjazd na mistrzostwa Europy 2024 ekipie Michała Probierza przyszło bowiem zawalczyć w kolejnym etapie eliminacji - barażach. Polacy rozbili Estończyków w półfinale baraży o Euro 2024 To był dobry początek baraży dla podopiecznych Michała Probierza. "Biało-Czerwoni" wynik spotkania otworzyli w 22. minucie, gdy Przemysław Frankowski po asyście Jakuba Piotrowskiego przechytrzył 21-letniego bramkarza rywali. Zaledwie pięć minut później boisko opuścił Maksim Paskotsi, który ukarany został czerwoną kartką za faule na Nicoli Zalewskim. W drugiej połowie Polacy dali prawdziwy pokaz mocy. Zaczęło się od bramki Piotra Zielińskiego w 50. minucie, a równo 20 minut później kolejnego gola dla naszej drużyny strzelił Jakub Piotrowski. Zaledwie trzy minuty później z bramki cieszył się Nicola Zalewski, jednak ostatecznie bramka ta zaliczona została... Karolowi Metsowi jako gol samobójczy. Kiedy wydawało się, że sytuacja Estończyków nie może być już gorsza, w 76. minucie spotkania bramkę zdobył Sebastian Szymański. Dwie minuty później co prawda Estończycy zdołali nieco do nas nadrobić, jednak Wojciech Szczęsny tego wieczoru przechytrzony przez naszych rywali został jedynie raz. Mecz zakończył się wynikiem 5:1 dla "Biało-Czerwonych" i to właśnie oni awansowali do finału baraży, w którym zmierzą się z Walijczykami. Michał Probierz nie ma zamiaru się oszukiwać. "W Walii czeka nas bardzo gorące starcie" Po meczu z Estonią na rozmowy z dziennikarzami udał się Michał Probierz. Selekcjoner naszej kadry przyznał, że nie myśli już o czwartkowym spotkaniu, a stara się skupić tylko i wyłącznie na nadchodzącym meczu z Walią. "Już nie pamiętam o tym meczu, najważniejsze jest przygotowanie do kolejnego i regeneracja. Cieszy mnie to, że graliśmy w piłkę, staraliśmy się dominować. Trochę boli ta stracona bramka. Udowodniliśmy, że jeśli wszyscy zawodnicy są zdrowi, to ta reprezentacja może grać ładnie w piłkę. Od listopada nie mieliśmy takiego komfortu jak teraz, bo większość zawodników gra w klubach. Najlepszym przykładem Kuba Kiwior" - podkreślił w wywiadzie dla TVP Sport. Michał Probierz doskonale wie, z jakiego pokroju rywalami przyjdzie nam zmierzyć się we wtorek 26 marca. Walijczycy słyną bowiem z waleczności na boisku i rzadko kiedy dają się pokonać na własnym stadionie. Co więcej, to właśnie wynik tego spotkania przesądzi o tym, która drużyna finalnie wystąpi na mistrzostwach Europy w Niemczech, a która rywalizację najlepszych reprezentacji oglądać będzie... przed telewizorem. "Trzeba dość spokojnie do niego podejść. W Walii czeka nas bardzo gorące starcie. To Walijczycy są faworytem, dawno już nie przegrali u siebie. Zrobimy wszystko, żeby wywalczyć tam korzystny wynik, zwieńczony awansem" - oznajmił trener Probierz. Mecz Walia - Polska odbędzie się we wtorek 26 marca o godzinie 20.45 na Cardiff City Stadium. Relację "na żywo" z tego spotkania śledzić będzie można na stronie Interii Sport.