Nie obyło się, mimo szczytnego celu spotkania, bez zgrzytu. Trener reprezentacji Górnego Śląska Antoni Piechniczek nie podał ręki selekcjonerowi biało-czerwonych Leo Beenhakkerowi, choć miał ku temu wiele okazji. - Nie uścisnąłem dłoni Holendra, bo najpierw prowadziłem rozgrzewkę, potem zostałem wciągnięty w wir kamer, a na końcu nie dostrzegłem go na obiedzie. Poza tym Beenhakker także mógł do mnie podejść - miał przed spotkaniem do pokonania taką sama drogę z ławki do ławki co ja - powiedział Piechniczek w "Dzienniku". W tym wypadku trudno nie przyznać Piechniczkowi racji, ale z drugiej strony - to on był na Śląsku gospodarzem. Może właśnie dlatego Beenhakker był po spotkaniu zniesmaczony.