Gdy pierwszy raz zagrał w kadrze, Polska nie była jeszcze członkiem Unii Europejskiej. Dokładnie 28 kwietnia 2004 r. w towarzyskim spotkaniu z Irlandią Boruc zmienił Jerzego Dudka, który rok później wygrał z Liverpoolem Ligę Mistrzów. Ale w tamtej kadrze wielkich nazwisko było więcej. Tomasza Rząsa, Mariusz Lewandowski, Maciej Żurawski, Jacek Krzynówek, Emmanuel Olisadebe, Tomasz Hajto czy Arkadiusz Radomski mogli sprawić, że Boruc wchodząc do szatni mógłby się wszystkim grzecznie ukłonić, usiąść w odległym kącie i odzywać się tylko wtedy, gdyby został o coś zapytany. Mógłby, ale zachowywał się zupełnie inaczej, czyli zgodnie ze swoim charakterem. - Od razu wkomponował się w drużynę, a szatnia bez problemu go przyjęła. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to fajny, szczery i wesoły facet. Z nim nie dało się nudzić, a na boisku zawsze mogliśmy na niego liczyć. Jak trzeba było, to zachowywał powagę, ale zdecydowanie częściej żartował - podkreśla Radomski. Zdobywanie szacunku W dniu debiutu Boruc miał 24 lata i raptem 37 spotkań w Ekstraklasie. Ale nawet gdyby był znacznie młodszy i miał o 37 spotkań w Ekstraklasie mniej, to pewnie dalej kręciłby się po reprezentacyjnej szatni z wysoko podniesioną głową. Zresztą już niemal na samym początku wkroczył do niej z fryzurą godną dzisiejszych hipsterów, a wówczas przypominającą jednego z bohaterów filmu "Szogun". To była idealna stylizacja, by stać się obiektem szyderstw i docinków w każdej szatni, ale Boruc tradycyjnie żadnymi reakcjami się nie przejmował. Podobnie jak wtedy, gdy podczas jednego z meczów krewkim chorwackim kibicom pokazał środkowy palec... U kadrowiczów szybko zaczął zdobywać szacunek, bo okazało się, że nie jest średniakiem, który chwilowo błyszczy w przeciętnej Ekstraklasie, ale piłkarzem, wokół którego można budować drużynę na lata. Przebojowość Tak samo pewnie myślał Paweł Janas, gdy ogłaszał powołania na mistrzostwa świata w 2006 r. Selekcjoner do Niemiec nie zabrał Dudka, za to postawił na Boruca. - Pamiętam, że wracałem ze sklepu, z reklamówką piwa i mój śp. ojciec krzyknął z okna: ty jedziesz na mundial, Jurek nie jedzie! To taka historia, jakie teraz opowiadają w kabaretach. Byłem w niesamowitym szoku - opowiadał Boruc w niedawnym wywiadzie dla TVP Sport. Choć do codziennej mowy przeniknęło hasło: "Ale że Dudka na mundial nie wzięli?!", to wówczas akurat obsada bramki była naszym najmniejszym problemem, bo Boruc na mistrzostwach świata był najlepszym polskim graczem. - Szczerze powiedziawszy, to byliśmy zdziwieni, że Jurek nie pojechał. Przypuszczam, co on wtedy czuł, bo mnie Leo Beenhakker na Euro 2008 też nie zabrał... Ale nie byliśmy zdziwieni tym, że powołany został Artur, bo bronił świetnie, wbrew przeciwnościom. Ale taki już jego charakter - nie boi się, jest przebojowy i pewny siebie. I ja zdecydowanie wolę taki typ człowieka niż faceta, co siedzi w kącie i w ogóle się nie odzywa - podkreśla Radomski. Człowiek od fajnej atmosfery Choć Boruca przez lata klasyfikowano do przeróżnych grup imprezowych, to akurat w kadrze Janasa nie miał takiej łatki. Nie dlatego, że krył się ze swoim stylem bycia, ale z prostszego powodu - w tamtej kadrze po meczach bawili się wszyscy, więc gdy trzeba było, cała grupa stawała się imprezową. - Atmosfera była świetna. Dziś słyszę o jakiś grupach i grupkach, a tam, choć jedni lubili się mniej, a inni bardziej, to zawsze wyjścia były całą ekipą. A duszą towarzystwa często był właśnie Artur. Idealny człowiek do robienia fajnej atmosfery. I szczerze mówiąc, chętnie bym się jeszcze w takim składzie spotkał i zagrał jakiś mecz. Z tego okresu mam świetne wspomnienia - przyznaje Radomski. W piątek Polska zmierzy się w Warszawie z Urugwajem (godz. 20.45). Boruc wyjdzie w pierwszym składzie i zostanie zmieniony w 44. minucie. To będzie jego ostatni, 65. występ w reprezentacji Polski. Kliknij TUTAJ, aby przejść do relacji na żywo z meczu: Polska - Urugwaj! Kliknij TUTAJ, aby przejść do relacji na żywo na urządzenia mobilne! Piotr Jawor