El. MŚ: wyniki, terminarz, strzelcy, gole61-letni obecnie Janusz Kupcewicz był jednym z najlepszych polskich pomocników w końcówce lat 70. i na początku 80. To jego podania otwierały drogę do bramki polskim napastnikom, jak było na pamiętnym mundialu w Hiszpanii. Z tamtego turnieju wielu kibiców zapamiętało jego efektowne trafienie z rzutu wolnego, w meczu o trzecie miejsce z Francją, które jak się okazało, dało nam wygraną 3-2 i trzecie miejsce na świecie. Obecnie, były świetny reprezentant Polski, pracuje jako skaut Arki, w której przed laty był wielką gwiazdą, uczy w gdyńskiej Szkole Podstawowej nr 10, a także jest wiceprzewodniczącym Komisji Nauki, Edukacji, Kultury i Sportu Województwa Pomorskiego. Jak skomentował wczorajszą wygraną w Erywaniu? - Wygrana z Armenią na jej terenie 6-1 może cieszyć. W sporcie jednak wszystko jest możliwe. Przypomnijmy sobie tylko Jurka Dudka i jego Liverpool, kiedy przegrywali 0-3, a po karnych wygrali z Milanem w Lidze Mistrzów czy Paris Saint-Germain i mecze w poprzednim sezonie z Barceloną. Powinno być jednak dobrze, bo Polska gra teraz niezłą piłkę - mówi przed niedzielnym spotkaniem z Czarnogórą 20-krotny reprezentant Polski. Zdaniem Janusza Kupcewicza "Biało-Czerwoni" mają jednak co poprawiać. Spośród drużyn, które prowadzą w swoich grupach w strefie europejskiej, tracą bowiem zdecydowanie najwięcej bramek. - Po Euro 2016 myśleliśmy, że linię obrony mamy już skonsolidowaną, ale okazuje się, że nie do końca tak jest. To jednak nie tylko problem obrońców, ale też pomocników. Armenia atakowała głównie naszą lewą stroną, gdzie grał, przyzwoicie zresztą, Bereszyński. Nie mógł jednak liczyć na wsparcie Grosickiego, który owszem zdobył gola, zaliczył asystę, ale w defensywie nie był zbyt aktywny. Co innego Błaszczykowski, który zagrał świetnie taktycznie i wzorowo współpracował z Piszczkiem - podkreśla. Kogo wyróżniłby za wczorajsze spotkanie? - Na pewno Lewandowski. Zdobył trzy bramki, spokojnie rozgrywał piłkę, do tego efektowny gol z rzutu wolnego, tak, że prezes Boniek mógłby się uczyć, jak wykonywać stałe fragmenty gry (śmiech). Podobała mi się też gra Błaszczykowskiego, widocznego w ofensywie, ale też wspierającego kolegów z tyłu. Na pewno warto zauważyć również wejście Wolskiego. Nie grał ostatnio za dużo, a z Armenią, chociaż nie pograł długo, to jednak zdołał strzelić efektowną bramkę - mówi Janusz Kupcewicz. Michał Zichlarz