Snajper reprezentacji Polski i włoskiego Napoli w październikowym meczu "Biało-czerwonych" z Danią doznał kontuzji zerwania więzadła w kolanie. W brutalny sposób przerwany został, znakomicie rozpoczęty przez Polaka, sezon. Milik dochodzi do zdrowia, ale wciąż nie ma pewności, kiedy wróci do gry. - Czuję się bardzo dobrze. Dużo czasu poświęcam na rehabilitację i powoli odbudowuję mięśnie - opowiada napastnik Orłów. Ważna data dla Milika to 10 stycznia przyszłego roku. - Czekam na ostatnią wizytę u doktora Marianiego w Rzymie, zaplanowaną na 10 stycznia. Z rozmów z lekarzami wynika, że trzy miesiące od operacji więzadło będzie już całkowicie zrośnięte i gotowe na obciążenia związane z grą. Trzeba jednak pamiętać, że będę potrzebował jeszcze trochę czasu, by wrócić do pełnej dyspozycji - podkreślił piłkarz. Milik zaznaczył, że lepiej chwilę wstrzymać się z powrotem niż narazić się na odnowienie kontuzji. - Czasem lepiej spieszyć się powoli. W tym przypadku więcej mogę stracić, niż zyskać - zaznaczył. - W styczniu nie ominie mnie aż tak wiele ważnych spotkań, aby warto było za wszelką cenę ryzykować błyskawiczny powrót - podkreślił. Czytaj więcej na "Łączy nas piłka".