Polska wygrała po bramkach Piotra Zielińskiego i Roberta Lewandowskiego. Milik miał okazję również wpisać się na listę strzelców, ale po jego główce piłka odbiła się od poprzeczki. "Wydaje mi się, że to było zasłużone zwycięstwo, cieszymy się z niego. Mieliśmy też trochę szczęścia, by był rzut karny dla Arabii, ale go nie wykorzystała. Z dużą pokorą podchodzimy do tego wyniku, bo awansu jeszcze nie mamy. Za parę dni kolejny mecz i myślę, że nie ma jakiejś zbytniej euforii, bo trzeba się skupić na spotkaniu z Argentyną" - powiedział Milik. Selekcjoner Czesław Michniewicz postanowił w sobotę od pierwszej minuty wystawić do gry dwóch napastników - Lewandowskiego i właśnie Milika. We wtorek przeciwko Meksykowi w wyjściowym składzie był tylko ten pierwszy. "Łatwo mi jest powiedzieć, że jest lepiej, gdy gramy dwoma napastnikami - bo wtedy łatwiej mi jest o miejsce w drużynie. Najlepiej zadecyduje o tym trener. Każdy dzień weryfikuje nasz poziom sportowy. Parę dni temu opinia publiczna nas skrytykowała za to, że graliśmy defensywnie - i rzeczywiście, w jakimś stopniu miała rację. Dziś było już inaczej. Styl jest ważny, pomaga w odpowiednich, dobrych występach, ale koniec końców najważniejszy w piłce nożnej jest wynik" - ocenił Milik 28-letni napastnik Juventusu Turyn grał w sobotę do 71. minuty, kiedy zmienił go Krzysztof Piątek. "Nie byłem zawiedziony, bo przed spotkaniem trener powiedział mi, że zagram 60 minut, a i tak zagrałem o 10 więcej. Oczywiście, że chciałem grać do końca, ale taką decyzję podjął trener, dla dobra drużyny" - skomentował. Polska ma cztery punkty i prowadzi w grupie C. Arabia Saudyjska jest wiceliderem z trzema "oczkami". Trzeci jest Meksyk z jednym punktem, a tabelę zamyka Argentyna z zerowym dorobkiem. O godzinie 20 rozpocznie się spotkanie Argentyny z Meksykiem.