Piechniczek dwukrotnie wprowadził polską reprezentację do mundialu, a w 1982 w Hiszpanii zajął z nią trzecie miejsce. - Gdybym powiedział, że nie mam satysfakcji, byłoby to bluźnierstwo. Zjeździłem świat, pięć razy grałem w eliminacjach MŚ. Czego można żądać więcej? - dodał Piechniczek, który pracował też z reprezentacjami Tunezji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Przyznał, że podobnie jak polscy piłkarze, wiedział, czym dla kibiców - także w sensie pozasportowym - były sukcesy kadry w latach 80. - Kiedy jechaliśmy na MŚ w Hiszpanii, wiedząc w jakim stanie wyjeżdżamy z kraju (trwał stan wojenny), chcieliśmy kibicom, a także, jeśli tak można powiedzieć - narodowi - zafundować fantastyczny serial, składający się z siedmiu meczów. By to zrealizować, trzeba było się dostać do strefy medalowej. I to się nam udało. Satysfakcję mam olbrzymią - stwierdził Piechniczek, który "Biało-czerwonych" poprowadził w sumie w 11 spotkaniach podczas finałów MŚ. - Tym nie może się - na razie - poszczycić żaden polski trener - podkreślił Piechniczek, który po zakończeniu pracy trenera był m.in. wiceprezesem PZPN-u. W latach 2007-2011 zasiadał w Senacie RP. Łącznie pod jego kierunkiem "Biało-czerwoni" rozegrali 74 spotkania, 26 wygrywając, 21 remisując i 27 przegrywając. Od wielu lat mieszka w Wiśle.