Nieoficjalnie powodem absencji golkipera "Świętych", pewnego punktu "Biało-czerwonych" w poprzednich meczach eliminacji MŚ 2014 są problemy zdrowotne, ale Boruc nie chciał tego skomentować. Po wyjściu z szatni nawet na moment nie zatrzymał się przy przedstawicielach mediów, tylko prędko opuścił strefę, w której można przeprowadzać wywiady z zawodnikami. Miejsce Boruca w bramce polskiej kadry zajął we wtorkowy wieczór Szczęsny i stanął na wysokości zadania. Golkiper Arsenalu paroma udanymi interwencjami uchronił Polskę przed wyższą porażką. Przy golach Wayne Rooneya i Stevena Gerrarda nie miał nic do powiedzenia. - O tym, że zagram, trener powiedział mi we wtorek rano. Nie chcę tego komentować, jestem od grania, a nie od komentowania decyzji trenera i osiąganych przez niego wyników. Mogę tylko skomentować swoją postawę. Starałem się zagrać najlepiej jak potrafię, poza tymi dwoma sytuacjami całkiem to wychodziło - ocenia Szczęsny. Występ na Wembley na oczach ponad 85 tysięcy kibiców, z których około 20 tys. to byli Polacy wiele znaczy na Szczęsnego, który na co dzień mieszka w Londynie. - To na pewno jest spore przeżycie, zagrać przed taką publicznością. Chcieliśmy sprawić naszym kibicom powody do radości. Niestety zabrakło wyniku - dodaje bramkarz Arsenalu. Szczęsny zgodził się, że po raz kolejny o porażce "Biało-czerwonych" decydowały błędy obrońców, ale nie zamierzał oceniać gry kolegów z zespołu. - Od tego jest trener - uciął reprezentant Polski. Z Wembley Dariusz Jaroń