"Wspomnienia będą płynąć jutro. To nic, że minęło 48 lat, ale bramkarz-klaun, bezowocna presja, kończące epokę następstwa - wszystko to będzie w pełni przywoływane. Tak, Anglia po raz kolejny gra z Polską w eliminacjach do mistrzostw świata. I nieważne, że w 15 spotkaniach od czasu fatalnego remisu 1-1 Anglia nie przegrała z nimi. Z powodu tamtego traumatycznego październikowego wieczoru na Wembley w 1973 r. Polacy nieodmiennie są uważani za zmorę Trzech Lwów. Tak właśnie porażka działa na fanów piłki nożnej: pozostaje w zbiorowej pamięci równie mocno, jak zwycięstwo" - pisze publicysta "Daily Telegraph" Jim White. "Ale jest coś w tym meczu z 1973 r., co w dzisiejszych czasach zostało w dużej mierze zapomniane: w tamtych czasach w kwalifikacje do mistrzostw świata naprawdę było wliczone ryzyko" - dodaje. Jak wyjaśnia, przez następne dekady proces eliminacji stał się dla największych krajów tak niezawodny, że trzeba było wykazać się wyjątkową niekompetencją, by się nie zakwalifikować do finałów - choć przydarzyło się to Holandii i Włochom w 2018 r. czy Anglii w 1994 r. White przypomina, że w eliminacjach do mistrzostw w 1974 r. w grupie były tylko trzy zespoły - Anglia, Walia i Polska, a kwalifikował się tylko jej zwycięzca i nie było żadnych baraży, więc każdy z czterech meczów, które poszczególne reprezentacje miały do rozegrania, naprawdę się liczył. Tymczasem teraz reprezentacja Garetha Southgate'a rozgrywa trzy mecze eliminacyjne w ciągu tygodnia. Jak wskazuje, ułatwianie przez FIFA kwalifikacji krajom z dużą widownią telewizyjną ma swoje konsekwencje. Od czasu bezbramkowego remisu w ostatnim meczu eliminacji do mistrzostw w 1998 r., droga Anglii do finałów była niemal całkowicie pozbawiona jakichkolwiek dramatów i w pamięci zbiorowej nic z niej pozostało. Mecze eliminacyjne straciły walor rzadkości i wyjątkowości. Co gorsza, eliminacje w niewielkim stopniu pomagają zespołom przygotować się do samych turniejów finałowych, dowodzi, przypominając, że przed mistrzostwami w 2010 r. Anglia wygrała wszystkie 10 meczów kwalifikacyjnych, po czym w samych finałach zawiodła. Dla odmiany, po wyeliminowaniu Anglii w 1973 r., zaprawiona w bojach Polska dotarła do półfinału mistrzostw, pokonując w meczu o trzecie miejsce samą Brazylię. "Kiedy więc patrzymy wstecz na to, co wydarzyło się tej pamiętnej październikowej nocy na Wembley 48 lat temu, nostalgia wypełniona jest wspomnieniem czasów, kiedy takie spotkania miały swoją wagę. Jutro, tak naprawdę, to tylko kolejny mecz" - konkluduje publicysta "Daily Telegraph". Z Londynu Bartłomiej Niedziński