W spotkaniu z Holandią zobaczył pan jakieś plusy w grze reprezentacji Polski? - Na plus można ocenić grę Piotra Zielińskiego. Oprócz niego nikt nie zagrał na odpowiednim poziomie. Gdy patrzyłem na niego, to miałem wrażenie, że gdyby założył koszulkę reprezentacji Holandii, to tez by tam się wpasował. Tylko jeden plus? A minusy? - Na minus na pewno oceniłbym organizację gry naszej reprezentacji. Mieliśmy duże kłopoty w defensywie. Nie zawodził tylko jeden zawodnik, czy dwóch, zawodziła asekuracja drugiego, trzeciego piłkarza w strefie i to wykorzystywali Holendrzy. Mieliśmy w tym meczu dużo problemów, takich zadziwiająco łatwych i prostych. Poziom gry reprezentantów Polski, tych co wyjdą w podstawowej jedenastce powinien być taki, że pewne zadania taktyczne powinny być wykonywane na zdecydowanie lepszym poziomie. To na pewno martwi. - Tak. Zresztą minusów w grze Polaków było znacznie więcej. Jest dużo do poprawy, a czasu do mistrzostw świata pozostało mało. Co przede wszystkim należy poprawić? - W meczu z Holandią wiadomo było, że będziemy przy piłce znacznie rzadziej niż rywal. Próby szybkich wyjść z fazy obrony do ataku były zdecydowanie za długie, za łatwo traciliśmy piłki. Holendrzy bardzo obnażyli sposób wyprowadzania piłki przez naszą kadrę. Nie mieliśmy także w swoim zespole liderów. Robert Lewandowski był daleko od piłki. Wiemy w jakiej jest rewelacyjnej formie w Barcelonie, a w czwartek nie mógł zaprezentować nawet 30 procent swoich umiejętności. Dlaczego? - Praktycznie nie miał żadnych podań w pole karne na przykład ze skrzydeł. Oczywiście, od kapitana reprezentacji wymagamy, żeby wziął większy ciężar gry na siebie. Przeciwko Holandii Robert był daleko od pola karnego, a wtedy łatwiej jest go sfaulować, wyeliminować z gry. My natomiast byliśmy za daleko od bramki Holendrów. Było bardzo mało składnych i płynnych akcji. - Oddawaliśmy Holandii bardzo szybko pole gry, a oni potrafili to dobrze wykorzystać. Największym kłopotem był jednak brak asekuracji. Nie tylko jeden zawodnik, ale też drugi, trzeci powinien przewidywać zagrania Holendrów. Było mało podpowiedzi chociażby od Kamila Glika, czy Grzegorza Krychowiaka, czyli doświadczonych piłkarzy, którzy powinni wziąć większą odpowiedzialność za organizację gry. W odpowiednim momencie powinni też uczulić kolegów z zespołu, że trzeba się inaczej ustawić. To mnie trochę martwi, mecz z Holandią dał mi dużo do myślenia. Do spotkania z Walią te poważne problemy, w o których pan mówi uda się rozwiązać? - Myślę, że trener Czasław Michniewicz najlepiej wie, kto i w jakiej dyspozycji przyjeżdża na zgrupowania reprezentacji. Trzeba będzie wybrać na mecz przeciwko Walii odpowiednich wykonawców do realizacji planu, który selekcjoner nakreśli. Ktoś gdzieś powiedział, że nasi piłkarze podeszli do meczu z Holandią za mało ambitnie, że powinni wykonać więcej pracy. - Pytanie tylko, czy samo bieganie więcej wystarczy? Myślę, że nie do końca o to chodzi w perspektywie następnych meczów. Bardziej skupiałbym się na tym, że trzeba wiedzieć, co trzeba zrobić na boisku w odpowiednim momencie, żeby się przeciwstawić rywalowi. Jest dużo rzeczy, które trzeba poprawić myśląc o dobrym wyniku chociażby z Walią. Rozmawiał i notował Zbigniew Czyż