Iwan był członkiem drużyny, która w 1982 roku wywalczyła trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Mimo tego sukcesu, były reprezentant Polski nie wspominał miło tego turnieju. Wszystko dlatego, że już w drugim meczu fazy grupowej doznał groźnej kontuzji, która wyeliminowała go z gry na kilka miesięcy. W bezbramkowo zremisowanym meczu z Kamerunem, Iwan wyszedł w podstawowym składzie. Szybko, bo już po 25 minutach, zakończył swój występ. Wszystko przez zerwany mięsień dwugłowy. "Zerwał się nie przy przyczepie, ale na środku, co oznacza, że zrywał się sukcesywnie przez kilka miesięcy - miliony włókien pękały jedno po drugim - aż w końcu trzymał się na drobnej wiązce włókienek. Od marca powinienem się leczyć, zamiast tego eksploatowano mój organizm ponad miarę. Było pewne, że mięsień będzie nadrywał się i nadrywał, aż w końcu strzeli. Ale liczono, że zanim strzeli mięsień, to wcześniej kilka goli strzeli Andrzejek" - tak Iwan wspominał, w swojej biografii "Spalony", to feralne zdarzenie. Spóźnione leczenie i długa walka o powrót na boisko Do końca mistrzostw był więc wyłączony z gry, ale w sprawie jego kontuzji nic się nie działo. Siedział w hotelu i bardziej czuł się jak turysta na luksusowych wakacjach, niż jak piłkarz, który uczestniczył w turnieju życia. Temat leczenia ruszył dopiero po mistrzostwach. Problem w tym, że noga powinna być zoperowana w ciągu 72 godzin, a kadra wróciła do kraju o wiele później. Długo szukał lekarza, który podjąłby się operacji. W końcu się udało. Ostatecznie pauzował przez osiem miesięcy, ale po powrocie, nigdy nie grał już na takim poziomie, jak wcześniej.