Pierwsze zdanie z tytułu zostało owiane legendą. Nie było w najnowszej historii polskiej piłki nożnej tak kontrowersyjnych powołań, jak przed mistrzostwami świata w Niemczech. Po blisko dwóch dekadach Paweł Janas, który pełnił wówczas rolę selekcjonera, zdecydował się na łamach programu portalu Meczyki.pl wyjawić powody swoich kontrowersyjnych decyzji. Ostatniego wielkiego turnieju w Niemczech Polacy woleliby nie pamiętać Polacy podchodzili do mistrzostw świata z 2006 roku w niezłych nastrojach. Był to dla nich drugi mundial z rzędu, co w tamtych czasach wcale nie było oczywistością. Wyjazd do Korei i Japonii w 2002 roku był poprzedzony 16-letnią absencją na najbardziej prestiżowej imprezie piłkarskiej. Nadzieje były spore, bo i grupa trafiła się - w teorii - nie najsilniejsza. Czas pokazał, że zarówno Amerykanie, jak i Ekwadorczycy okazali się rywalami ze znacznie wyższej półki, niż zakładano. Biało-czerwoni wygrali tylko "mecz o honor" z Kostaryką, zajęli trzecie miejsce i prędko wrócili do domu. Jeszcze przed pierwszym spotkaniem nad Wisłą podniosło się larum. Paweł Janas mocno namieszał bowiem w składzie. Zdecydował się nie wziąć do Niemiec Jerzego Dudka, który ledwie rok wcześniej wygrał z Liverpoolem Ligę Mistrzów, a także najskuteczniejszego strzelca w eliminacjach (ex aequo z Maciejem Żurawskim) - Tomasza Frankowskiego. Poza tym fanów dziwiły absencje Tomasza Kłosa czy Tomasza Rząsy. Ówczesny selekcjoner długo kazał sobie czekać na wyjaśnienie tej kontrowersji. Tego Janas żałuje najbardziej. "Zagrał ledwie 70 minut" Dlaczego Janas zostawił dotychczasowych liderów drużyny w kraju? To pytanie zadawała sobie większość kibiców. Trener długo kazał sobie czekać na odpowiedź. Ostatnio podjął jednak temat w programie portalu Meczyki.pl pt. "Dwa fotele". "Graliśmy spotkanie z Wyspami Owczymi. Porozmawiałem z chłopakami, żeby mu dogrywali, żeby coś strzelił i się odblokował. Miał grać cały mecz, a po 10 minutach zszedł, twierdząc, że go boli noga. Pojechał z lekarzami do Poznania na badania i wyszło, że nic mu nie jest" - dodał. Tym zachowaniem "Łowca bramek" skreślił się z kadry na mundial. Nieco inaczej wyglądała sytuacja z Jerzym Dudkiem. "Kiedy jego trenerem był Gerard Houllier, to jeździłem do niego na kawę, bo znaliśmy się jeszcze z Francji, i prosiłem, żeby puszczał go, chociaż w pucharach. I faktycznie - grał. Później była jednak zmiana, przyszedł Rafa Benitez, sprowadził Pepe Reinę i od tamtej pory Jurka nie wpuszczał" - wyjawił wreszcie Janas. Ówczesny selekcjoner postawił na grających regularnie Tomasza Kuszczaka, Artura Boruca i Łukasza Fabiańskiego. Nigdy nie dowiemy się, czy inne decyzje personalne wpłynęłyby na lepszą dyspozycję naszych "Orłów". Po niemal dwóch dekadach znów czekamy na wielki turniej u naszych zachodnich sąsiadów i liczymy, że tym razem przygoda kadry Michała Probierza nie zakończy się na trzech spotkaniach.