Air Albania Stadium będzie przypominało kocioł. Albańscy fani urządzą polskim piłkarzom "piekło". Będzie tak gorąco, jak nigdzie indziej - takie zapowiedzi słyszałem, od kiedy tylko było jasne, że Polacy zagrają w grupie eliminacyjnej właśnie z Albanią. Mając w pamięci mecz sprzed dwóch lat, przerwany przez trafienie w głowę Karola Świderskiego przedmiotem rzuconym z trybun, można było zresztą spodziewać się tylko jednego. Albańscy fani już przed niedzielnym meczem zadbali o to, by wprawić się w odpowiedni nastrój. Na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania bary i ulice w Tiranie okupowane są przez ubranych na czarno kibiców, którzy bawią się w najlepsze. Już z daleka słychać chóralne, zorganizowane śpiewy zasiadających przy stolikach grup. Niedzielne upalne popołudnie w Tiranie mogłoby wprawiać w leniwy nastrój, gdyby nie ogłuszający hałas, stwarzany przez rozśpiewanych fanów. Życiowa szansa przed Albańczykami. Na Polskę z nożem w zębach Zadymione ulice Tirany. Śpiewy o Polsce Zgodnie ubrani na czarno kibice klaskali, śpiewali oraz skakali wzdłuż ulic. Napoje, trzymane w plastikowych kubkach, rozlewały się dookoła. W pewnym momencie albańscy fani odpalili race dymne i cała ulica spowiła się we mgle. Wokół kłębili się turyści oraz zwyczajni obywatele Albanii. Duża część z nich z ciekawością nagrywała popisy albańskich kibiców. Gdy w pewnym momencie w śpiewach tamtejszych fanów dało się słyszeć słowo "Polonia", zwróciłem się do stojącego obok mnie Albańczyka. - Co śpiewają? - zapytałem. - Nie chcesz wiedzieć - uśmiechnął się jedynie. Gestem dłoni, którego lepiej nie opisywać, zasugerował jedynie, że chodzi o rzecz mocno wulgarną. "Biało-Czerwoni" muszą nastawić się dziś na wyjątkowo trudne zadanie. Wspierani przez fanatycznych kibiców Albańczycy zrobią wszystko, by pokonać piłkarzy Fernando Santosa i mocno przybliżyć się do wyjazdu na Euro 2024. Z Tirany Wojciech Górski, Interia