- Nie wiem, czy straszenie dziennikarza Szymona Jadczaka, a nawet wytoczenie mu sprawy, jest dobrym ruchem? Mam na myśli wizerunek trenera. Proces może mu zaszkodzić. Publiczna wojna z dziennikarzami chyba nikomu na dobre nie wyszła. Do dziennikarza zawsze należeć będzie ostatnie słowo - powiedział Andrzej Iwan w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Selekcjoner reprezentacji Polski, za pomocą swojego pełnomocnika Piotra Kruszyńskiego, poinformował, że zamierza wytoczyć proces Jadczakowi za jego publikacje, rzekomo szkalujące dobre imię Michniewicza. Adwokat, który zasłynął obroną Ryszarda Forbricha ps. "Fryzjer", przekazał, że działania dziennikarza wyczerpują znamiona przestępstwa. Afera wokół Michniewicza na rękę politykom? Jednak wielu obserwatorów, podobnie zresztą jak Iwan, uważa, że taki proces może tylko zaszkodzić selekcjonerowi. Cały czas bowiem część opinii publicznej nie jest przekonana co do zupełnej niewinności Michniewicza w kwestiach korupcyjnych i wypomina mu słynne 711 połączeń z "Fryzjerem", choć, co podkreślają zwolennicy selekcjonera, nigdy nie postawiono mu żadnych zarzutów i w świetle prawa jest niewinny. Czytaj także: Sponsor kadry reaguje na kryzys wokół Michniewicza! Co ciekawe, zdaniem Andrzeja Iwana, sprawa może mieć też "polityczne" reperkusje, bowiem niektórym może zależeć na zamieszaniu wokół Michniewicza, które miałoby przykryć problemy w kraju. - Mam pewną teorię. Sprawa selekcjonera jest na rękę politykom, szczególnie dzisiejszej władzy. Bo popularny facet od piłki nożnej, na której u nas wszyscy się znają, jest grillowany przez dziennikarzy, co ekscytuje opinię publiczną. Jeden Michniewicz jest bardziej znany, niż powiedzmy 400 posłów, którzy decydują o losach narodu. Jest wiele pilniejszych spraw, które powinny trafić do sadu, być przedmiotem śledztwa, a nie są. Praktyka tzw. tematów zastępczych często była stosowana za komuny. Rosnące ceny czy inne rzeczy, które uderzały w obywateli, przykrywane były zdecydowanie mniej ważnymi, ale bardziej nośnymi tematami. Na przykład sportowymi. By odsunąć smród od polityki - uważa były reprezentant Polski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Kilka dni temu Dominik Panek z "Blogu Piłkarska Mafia" przekazał że, wrocławska prokuratura zdecydowała się złożyć kasację do Sądu Najwyższego po wyroku w sprawie "gangu Fryzjera". Sprawa dotyczy meczu Górnik Polkowice - Lech Poznań z 2004 roku. Zespół "Kolejorza" prowadził wtedy Czesław Michniewicz i niektóre media już sugerują, że to będzie dla niego problematyczna kwestia. Niezależnie od tego, jak ktoś podchodzi do tego tematu, wszyscy zdają sobie sprawę, że takie zamieszanie wokół selekcjonera nie pomaga przygotowującej się do mistrzostw świata reprezentacji Polski. A sprawę podchwyciły również zagraniczne media i możemy się spodziewać, że tuż przed mundialem Czesław Michniewicz nie uniknie niewygodnych pytań także i od żurnalistów spoza Polski.