Początek tego sezonu był niezwykle trudny dla Roberta Lewandowskiego - zarówno w piłce klubowej, jak i reprezentacyjnej. Nasz napastnik początkowo zawodził fanów FC Barcelona, nie mówiąc o tym, co działo się we wrześniowych meczach eliminacyjnych "Biało-Czerwonych". Ogromnych problemów "Lewego" i spółki nie przykrył nawet jego dublet w domowym starciu z Wyspami Owczymi. W efekcie Fernando Santos stracił pracę, a Robert Lewandowski - w oczach wielu - miejsce w reprezentacji Polski, przynajmniej na jakiś czas. Nowy selekcjoner naszej drużyny narodowej Michał Probierz błyskawicznie odciął się jednak od takiej koncepcji, o czym opowiadał między innymi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Pech chciał, że mimo jednoznacznej deklaracji w swoim debiucie i tak musi radzić sobie bez Roberta Lewandowskiego, który doznał kontuzji w barwach FC Barcelona w meczu Ligi Mistrzów z FC Porto i w efekcie wypadł z listy dostępnych na trwające zgrupowanie. O ile Michał Probierz znalazł już w osobie Piotra Zielińskiego zastępstwo dla "Lewego" na pozycji kapitana, tak teraz musi opracować plan, jak poradzić sobie pod jego nieobecność w starciu z Wyspami Owczymi oraz Mołdawią. Reprezentacja Polski bez Roberta Lewandowskiego. Jak wyglądać będzie atak z Wyspami Owczymi? Wydaje się, że z samej przyzwoitości w starciu z Farerami na murawę powinniśmy wybiec z dwójką napastników, w dowolnym układzie. Inny wariant można by uznać za niepokojącą oznakę, wszak w Torshavn będziemy - a przynajmniej miejmy taką nadzieję - oglądać ciągłe ataki naszej drużyny. Potrzeba więc "strzelb", które będą w stanie je wykończyć. Dość prawdopodobny i jednocześnie sprawdzony wariant może stanowić gra z jednym wysuniętym i jednym nieco cofniętym, a przy tym bardziej mobilnym atakującym, który mógłby szukać wolnych przestrzeni między zgromadzonymi przed własnym polem karnym przeciwnikami. W pierwszą rolę wpisać się może Arkadiusz Milik. Tak, ten sam, który przez wielu fanów już na dobre kojarzony będzie z seryjnym marnowaniem dobrych okazji i który ma za sobą kiepski początek sezonu. Poważne ostrzeżenie dla reprezentacji Polski. Wieszczą wielką sensację 29-latek w pierwszych pięciu kolejach Serie A został przyspawany do ławki rezerwowej Juventusu przez Dusana Vlahovicia, ale w ciągu ostatnich kilkunastu dni zanotował dwa występy w pierwszym składzie "Starej Damy", rozgrywając 123 minuty i zdobywając dwie bramki. Drugą opcją wydaje się Adam Buksa, który na starcie rozgrywek ligi tureckich zmagał się z problemami zdrowotnymi, lecz szybko wrócił nie tylko do gry, ale i skuteczności. Reprezentacyjne doświadczenie przemawia za Arkadiuszem Milikiem. Adam Buksa może bronić się kapitalnym bilansem w barwach narodowych - pięć trafień w dziewięciu meczach, lecz należy pamiętać, że cztery z nich zanotował w starciach z San Marino, co nieco zmienia optykę na wspomniane liczby. Oczywiście trzecia opcja dla Michała Probierza to wybór Karola Świderskiego, który jednak doskonale sprawdzi się także w roli drugiego, podwieszonego napastnika. W zależności od koncepcji konstrukcji środka pola przez naszego selekcjonera, miejsce to może zająć także piłkarz Lecha Poznań Filip Marchwiński (którego powoli można zacząć traktować jako napastnika) lub Sebastian Szymański, jeśli mówimy nie o napastniku, a o wysoko operującej "dziesiątce". Sam Karol Świderski imponował skutecznością zwłaszcza tuż przed przyjazdem na zgrupowanie reprezentacji Polski - w trzech meczach czterokrotnie trafił do siatki, a do tego zanotował asystę. Co więcej, dotarł do Polski ze Stanów Zjednoczonych... wraz ze swoją walizką, którą z przyczyn niezależnych od siebie gubił podczas trzech wcześniejszych podróży. Może to dla niego dobry omen i zapowiedź udanego zgrupowania? Problemy Lewandowskiego, a to nie koniec. W Barcelonie już biją na alarm