1) 3123 widzów obejrzało na stadionach ostatnią kolejkę islandzkiej ekstraklasy. Nie, nie jeden mecz, ale całą kolejkę, co daje średnio 520 osób na spotkanie. Najwięcej kibiców było na potyczce Valur - Stjarnan (922), najmniej na Keflavik - Leiknir Reykjavik (300). (dane za soccerway.com) 2) Reprezentacyjna piłka to jednak inna bajka. Bilety na ostatnie mecze kadry rozchodziły się w trzy godziny! 3) Klubowy futbol islandzki nie jest znany z wyników, ale z tzw. "cieszynek" drużyny Stjarnan. Tu nie ma co opisywać, to trzeba zobaczyć. 4) Jeśli w zwykłej piłce karty rozdaje los, to w islandzkiej robi to... wiatr. Trener Rafał Ulatowski, który pracował na Islandii, opowiadał, że kiedyś piłka wykopywana przez bramkarza z tzw. piątki z powodu wiatru zawróciła i... wyszła na róg. Dlatego Islandczycy zaczęli budować pełnowymiarowe kryte murawy i dziś mają ich już kilka.5) Niemal wszystkie drużyny islandzkiej ekstraklasy znajdują się w promieniu 40 km od Reykjaviku, a tylko w samej stolicy jest sześć klubów! Kolejne cztery nieopodal, a najdalsze wyjazdy ma IB Vestmanneyja (140 km pd Reykjaviku) i Thor Akureyri (380 km). 6) 6-7 tys. zarabiają najlepsi piłkarze na Islandii. Część musi jednak godzić futbol z pracą. Najdroższym zawodnikiem Islandii jest Gylfi Sigurdsson, który przeszedł z Tottenhamu do Swansea za ok. 10 mln euro. 7) Islandzkie stadiony do najpiękniejszych może nie należą, ale są pięknie położone. Najlepszy przykład to obiekt Iþrottabandalag Akranes. Tam nie tylko piłka może wpaść do oceanu, ale nawet zawodnik, który zrobi za długi wślizg. 8) Islandzka ekstraklasa gra tylko pięć miesięcy w roku. W poprzednim sezonie rozgrywki zaczęły się 3 maja, a zakończyły 3 października.