Po nieudanym mundialu roku 1978 selekcjonerskie dni Jacka Gmocha były policzone. "Najlepszy trener na świecie" poprowadził kadrę jeszcze w dwóch meczach we wrześniu, po czym trenerskie lejce zostały przekazane w ręce Ryszarda Kuleszy. Do mistrzostw Europy roku 1980 tradycyjnie nie udało się zakwalifikować, przed trenerem postawiono cel awansu na mundial Espana’82. W Zürichhorn Casino w Zurychu los podzielił kandydatów na sześć grup pięciozespołowych i jedną trzyzespołową. Z tej ostatniej do finałów kwalifikował się jedynie zwycięzca, w niej znaleźli się piłkarze polscy, NRD-owscy i outsiderzy z Malty. I właśnie z tą ostatnią reprezentacją śródziemnomorskiej wyspy mieli Polacy zmierzyć się w pierwszej kolejności. Dla piłkarzy maltańskich był to dopiero trzeci udział w mundialowych kwalifikacjach, w żadnej z nich nie uciułali choćby punktu. Lepiej wypadali w turniejach kontynentalnych, trzy razy grali w eliminacjach - trzykrotnie nie schodzili z boiska niepokonani. Szczególnie "leżała" im Grecja, z którą zremisowali 1-1 w październiku 1970 r. i wygrali 2-0 w lutym 1975 r. Największą jednak sensacją był bezbramkowy remis z RFN (m.in. Maier, Fischer, Rummenigge w składzie) w lutym 1979 r. Te trzy mecze łączyło jedno - rozegrano je na Empire Stadium w Gżirze. Technicznie ten obiekt nie miał już wtedy członu "Empire" - od 1963 roku Malta przestała być częścią Imperium Brytyjskiego. Dla piłkarzy nie było aż tak ważne, jakie imię nosił stadion, a bardziej nawierzchnia boiska. Nie było tam źdźbła trawy, tylko zaschnięta glina. Dookoła skały i kamienne trybuny. Za bramką pasł się osioł, a piłkarze musieli mieć obandażowane dłonie, by w razie upadku nie zedrzeć skóry. To jeszcze nie koniec przeciwności, z jakimi zmagać się musieli polscy piłkarze. Sami utrudnili sobie zadanie podczas tzw. "Afery na Okęciu". Otóż liga polska skończyła rozgrywki dwa tygodnie wcześniej, więc selekcjoner Kulesza, by dobrze się przygotować do meczu na Malcie, zarządził kilkudniowe zgrupowanie w słonecznej Italii. Miał je uświetnić sparing z Perugią. Kadra zebrała się 28 listopada 1980 r. w piątkowy wieczór w warszawskim hotelu "Vera", trenera z nimi nie było, bo miał zamówioną rozmowę międzynarodową - miał namawiać na powrót do kadry grającego wtedy w belgijskim Lokeren Grzegorza Latę. Kota nie ma, myszy harcują. Najdłużej zasiedzieli się bramkarz Józef Młynarczyk z redaktorem Wojciechem Zielińskim, znanym m.in. z komentarza siatkarskiego finału igrzysk olimpijskich w Montrealu, gdy Polacy pokonali ZSRR. Nocne Polaków rozmowy przedłużyły się na tyle, że na Okęciu Młynarczyk nie wydawał się okazem zdrowia. Nie pojechał zresztą na lotnisko autokarem, podwiózł go swym autem skrzydłowy Stanisław Terlecki. W hali odlotów trwała przepychanka, wziąć czy nie bramkarza na pokład, zresztą "trafionych" było więcej. W dodatku, we wszystko wmieszały się media, które uwieczniły pyskujących najmocniej Zbigniewa Bońka i Władysława Żmudę. Ryszard Kulesza dał się udobruchać, ale mleko się rozlało. Ekipa w komplecie dotarła do Rzymu, gdzie audiencji rodakom udzielił papież Jan Paweł II. Po wyjściu od papieża, "bandzie czworga" (Boniek, Młynarczyk, Terlecki i Żmuda) paszporty zarekwirował prezes PZPN, generał brygady Wojska Polskiego Marian Ryba, który ruszył śladem wesołej wycieczki. "Winni" wrócili, a reszta drużyny udała się na Maltę. Z kraju dodatkowo powołano na ten mecz Krzysztofa Budkę, Zdzisław Kostrzewę i Waldemara Matysika, by uzupełnić braki kadrowe. Polakom ten mecz niespecjalnie się układał, ale gdy spojrzymy na zdjęcia, nie ma się co dziwić. Trudno trafić w bramkę, która wygląda niczym ze szkolnego boiska do piłki ręcznej. Wreszcie w 57. minucie wynik otworzył niezawodny przy takich okazjach Włodzimierz Smolarek. W 77. minucie Leszek Lipka podwyższył rezultat, to była jedyna jego bramka zdobyta w koszulce z orłem na piersi. Kilka sekund wcześniej arbiter liniowy podniósł na moment chorągiewkę w górę i natychmiast ją opuścił, gdyż Marek Dziuba, który był na spalonym nie brał udziału w akcji. Arbiter główny po krótkiej dyskusji z sędzią bocznym uznał bramkę. Mecz toczył się jeszcze jakąś minutę, po czym publiczność nie zdołała powstrzymać frustracji i... zaczęła rzucać na boisko kamieniami! Nie pomógł wysoki drut kolczasty, rzucano bardziej w sędziego niż w Polaków, jednak grać dalej się nie dało. Przez kilkadziesiąt minut piłkarze i sędziowie stali bezradnie w centrum boiska i sytuacja wydawała się bez wyjścia. Wreszcie poszczególni zawodnicy pojedynczo przemykali do szatni, lawirując między lecącymi z góry kamieniami. Boisko opustoszało. Oddajmy głos niezrównanemu mistrzowi mikrofonu, Janowi Ciszewskiemu, który komentował mecz dla Telewizji Polskiej: "Teraz jest dosyć dziwna sytuacja...Konie mamy, proszę państwa, na stadionie Malty. Trzy zmęczone już życiem rumaki, policja. Ciężka to będzie sytuacja. Kamienie w kierunku... Uciekają nasi zawodnicy rezerwowi, trenerzy. Gdybyśmy wiedzieli, uzbroilibyśmy Kuleszę i resztę towarzystwa siedzącego poza boczną linią w specjalne ochronne stroje i kaski". Oficjalny obserwator FIFA Szwajcar Josef Guide był zaszokowany przebiegiem wypadków. W rozmowie z dziennikarzem PAP powiedział: "W moim sprawozdaniu znajdą się wszystkie okoliczności, których byłem świadkiem. Mecz zgodnie z protokołem zakończył się w 82 min. drugiej połowy wynikiem 2-0 dla Polski. Nie jestem upoważniony do wydawania decyzji. Należy ona do komisji dyscyplinarnej FIFA, która rozstrzygnie, jaki epilog będzie miał ten mecz". Ostatecznie wynik z boiska został utrzymany. Trener Ryszard Kulesza mówił po zakończeniu spotkania: "Obawiałem się bardzo tego meczu, zarówno ze względu na ostatnie wydarzenia w reprezentacji, jak i boiska, na którym przyszło nam grać. Dlatego też wynik meczu jest naszym sukcesem. Rozmawiałem po spotkaniu z George Buschnerem — trenerem reprezentacji NRD. Stwierdził on, że strzelić dwie bramki na takiej nawierzchni to duża sztuka. Nie chcę oceniać poszczególnych piłkarzy. Wszyscy zasłużyli na słowa uznania za ambicję, wolę zwycięstwa. Przeżyliśmy tu małą wojnę. W swojej karierze trenerskiej nigdy nie byłem jeszcze świadkiem, a tym bardziej uczestnikiem podobnych wydarzeń". To spotkanie zapisało się na zawsze w historii polskiej piłki. Był to jedyny w historii mecz reprezentacji Polski trwający krócej niż 90 minut. Była to również ostatnia do 2001 roku gra o punkty bez zmian w naszym zespole. Co było dalej? Trwał karnawał "Solidarności", więc władze postanowiły działać stanowczo, mając dosyć wolności i wszelkiego rodzaju buntowników. 20 grudnia 1980 r. PZPN nałożył kary. Boniek i Terlecki otrzymali po roku bezwzględnej dyskwalifikacji i zakazu gry w piłkę, Żmuda i Młynarczyk - po osiem miesięcy, ponadto bramkarz dostał dwa lata zakazu gry w kadrze. Smolarek dostał kary dwa miesiące, w zawieszeniu na pół roku. Z czwórki ukaranych zawodników trzech pokajało się, licząc na skrócenie kar; Żmudzie zawieszono dyskwalifikację już w lutym 1981 r., Bońkowi i Młynarczykowi w lipcu. Jedynie Terlecki nie zagrał już nigdy więcej w drużynie narodowej. Kulesza za karę za "Aferę na Okęciu" więcej kadry nie poprowadził, przejął ją Antoni Piechniczek. Na brązowy mundial w Hiszpanii pojechało ośmiu uczestników pamiętnego meczu na Malcie: Dziuba, Ciołek, Smolarek, Janas, Iwan, Skrobowski, Pałasz i Smolarek. A co ze stadionem? 29 listopada 1981 roku odbył się tam ostatni mecz piłkarski, później przestał być użytkowany i popadł w ruinę. 07.12.1980 Malta - Polska 0-2 (0-0) Bramki: Włodzimierz Smolarek (57’) i Leszek Lipka (75’). Malta: John Bonello - John Holland, Edwin Farrugia, Emanuel Farrugia, Norman Buttigieg, Joe Curmi (52’Leonard Farrugia), George Xuereb, Guzi Xuereb, Denis Fenech, Ernest Spiteri-Gonzi (74’ Michael Degiorgio), Leli Fabri. Trener: Victor Scerri. Polska: Piotr Mowlik (Lech Poznań) - Ryszard Milewski (Legia Warszawa), Piotr Skrobowski (Wisła Kraków), Paweł Janas (Legia Warszawa), Wojciech Rudy (Zagłębie Sosnowiec), Marek Dziuba (ŁKS Łódź - kapitan), Leszek Lipka (Wisła Kraków), Włodzimierz Ciołek (Stal Mielec), Andrzej Pałasz (Górnik Zabrze), Andrzej Iwan (Wisła Kraków), Włodzimierz Smolarek (Widzew Łódź). Trener: Ryszard Kulesza. Żółte kartki: Smolarek i Dziuba oraz Fenech i Edwin Farrugia. Sędziował Dusan Maksimovic (Jugosławia). Widzów 5565 Maciej Słomiński Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! Zagłosuj i wygraj . CODZIENNIE CZEKA OD 20.000zł do 40.000zł! Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!