Fenomenalny Bellingham w bieżącym sezonie La Liga ma już na koncie osiem bramek dla Realu. Młody zawodnik nie zamierza się zatrzymywać i śrubuje swoje rekordy - po sobotnim meczu jest już blisko ligowej średniej 1 bramki na 1 mecz. Wliczając inne mecze okaże się zresztą, że taką średnią już ma - we wszystkich rozgrywkach zagrał w Realu 10 razy i zdobył 10 goli. Grając z Osasuną Anglik po raz pierwszy skierował piłkę do siatki od razu w dziewiątej minucie i szybko rozwiał nadzieję graczy z Pampeluny na korzystny wynik. Do przerwy było jednak 1:0, więc w drugiej połowie teoretycznie mogło zdarzyć się jeszcze dużo, ale i tym razem to Bellingham uradował trybuny. W 54. minucie 20-latek strzelił kolejnego gola, a że później w jego ślady poszli jeszcze Vinicius Junior i Joselu, Real pewnie triumfował. Zwycięstwo "Królewskich" mogło być zresztą jeszcze wyższe, gdyż w 84. minucie do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł wspomniany Joselu. Hiszpan przestrzelił jednak rzut karny i zmarnował wyśmienitą okazję na zdobycie kolejnej bramki. Mimo to Real wygrał jednak wysoko i samodzielnie prowadzi w tabeli La Liga. Osasuna jest jedenasta. Setki milionów na narodowe piłkarskie centrum. Powstanie do 2027 roku Skromna wygrana Girony W sobotę po trzy punkty sięgnęła także Girona, ścigająca Real w tabeli i tracąca do niego tylko dwa punkty. Klub z Katalonii grał na wyjeździe z Cadiz i triumfował, choć dość skromnie, bo tylko 1:0. Gospodarze niemal całe spotkanie grali w osłabieniu, bo już w 10. minucie czerwoną kartkę otrzymał Darwin Machis, ale Girona na gola musiała poczekać - dopiero po godzinie gry trafienie na wagę trzech punktów zaliczył Aleix Garcia. Pozostałe sobotnie mecze zakończyły się remisami. Real Mallorca podzielił się u siebie punktami z Valencią (1:1), a Sevilla z Rayo Vallecano (2:2). Milion czy zero euro? Piłkarscy prawnicy ruszyli do boju