Wybory na nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej odbędą się 18 sierpnia, a więc już za miesiąc. Na czoło rywalizacji o fotel po Zbigniewie Bońku wyraźnie wysunął się Cezary Kulesza, który pod koniec tygodnia zgłosił w PZPN aż 39 rekomendacji, pozwalających mu stać się formalnym kandydatem (do startu wymagane jest 15; drugi z kandydatów, Marek Koźmiński, zgłosił w poniedziałek, kiedy upłynął ostateczny termin, 24). Dla obserwatorów piłkarskiej rzeczywistości przewaga Kuleszy to spora niespodzianka, bo były prezes Jagiellonii Białystok jeszcze kilka miesięcy temu nie był uznawany za faworyta. Interia sprawdziła, kto należy do najbliższego zespołu Kuleszy, i kto stoi za jego sukcesami. Drużyna Cezarego Kuleszy: śląski baron zza kurtyny Jednym z rozgrywających w drużynie Kuleszy jest ukryty za kurtyną Henryk Kula. To prezes Śląskiego ZPN, który kilka lat temu w starciu o władzę na południu pokonał samego Zdzisława Kręcinę. Teraz to właśnie Kula sprawił, że za Kuleszą od pewnego momentu przemawia matematyka: jest za nim aż dziesięciu z szesnastu szefów wojewódzkich związków. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że ponad rok temu to wokół pochodzącego z okolic Tychów działacza zgromadzili się baronowie, chcących zmiany po kadencjach Bońka. - Heniu to motor napędowy kampanii. W dużej mierze to dzięki niemu team Kuleszy trzyma się i nie daje się skłócić. Dla tamtej strony to niespodzianka, bo podczas drugiej kadencji Bońka Kula był mocno niedoceniany... - tłumaczy Interii osoba blisko powiązana z Kuleszą. Z drugiej strony barykady od jakiegoś czasu słychać jednak ostrzeżenia, że to nie Kulesza, ale właśnie Kula będzie szarą eminencją rządzącą związkiem po wyborczym zwycięstwie. - Heniek to klasyczny "beton" - słyszymy od ludzi popierających Koźmińskiego, którzy jednocześnie przyznają, że bez Kuli ktoś z obozu popierającego Kuleszę mógłby się wyłamać. Bo to 65-latek, zasiadający także w zarządzie PZPN, był odpowiedzialny za utrzymanie poparcia, gdy rywale rozpowszechniali w mediach informację, jakoby jeden z wiceprezesów PZPN (Koźmiński) był kandydatem wojewódzkich związków, a drugi (Kulesza) - klubów. Weryfikacja tych słów nastąpiła 6 lipca, podczas wyborów na wiceprezesa ds. piłki amatorskiej, gdy dziesięciu baronów poparło Adama Kaźmierczaka z Łódzkiego ZPN, człowieka wspieranego przez obóz Kuleszy, jednego z jego najbliższych współpracowników. Największy przedwyborczy triumf Cezarego Kuleszy Kaźmierczak, a także prezes Podlaskiego ZPN Sławomir Kopczewski i prezes Opolskiego ZPN Tomasz Garbowski - to inni kluczowi dla Kuleszy zawodnicy. Chociaż 59-latek ma mocne poparcie m.in. działaczy z Mazowsza, to na Kaźmierczaka, Kopczewskiego i Garbowskiego mógł liczyć od początku. Kopczewski to zresztą nie tylko sternik piłki na Podlasiu, ale także szef Akademii Jagiellonii i - prywatnie - przyjaciel Kuleszy. Nieoficjalnie mówi się, że to on może zająć się Szkołą Trenerów PZPN. Garbowski to natomiast były sędzia, który doszedł do poziomu Ekstraklasy, a także były poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Cała trójka była zaangażowana w największe jak na razie przedwyborcze zwycięstwo Kuleszy, czyli wynik prawyborów na wiceprezesa PZPN ds. piłki amatorskiej. Te w cuglach wygrał Kaźmierczak (dostał 10 głosów na 16), zaprawiony w bojach działacz, który w przeszłości odsunął od władzy pułkownika Edwarda Potoka, który od 2004 roku twardą ręką rządził łódzkim futbolem. Drugim kandydatem - popieranym przez obóz Koźmińskiego - był Radosław Michalski. Gdy działacze zdecydowali jednak, że prawybory odbędą się w trybie jawnym, szef Pomorskiego ZPN opuścił salę i oddał bitwę walkowerem. Istotną rolę w tamtej wyborczej rozgrywce odegrał najmniej znany spośród zaufanych ludzi Kuleszy, Piotr Szefer. Jak słyszymy w kuluarach, to właśnie młody menadżer pełni rolę nieformalnego szefa sztabu wyborczego kandydata <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/podlaskie" title="z Podlasia" target="_blank">z Podlasia</a>. O Szeferze i jego działaniach wspomniał niedawno prezes Dolnośląskiego ZPN, Andrzej Padewski (który opuścił salę wraz z Michalskim). "Był Czarek Kulesza, ale z Szeferem. Kartka, podpowiadanie na ucho, dużo frazesów, mało konkretów, będzie -tak jak ustalicie-" - poinformował na Twitterze Padewski. Szefer z zawodu jest radcą prawnym, chociaż od wielu lat związany jest z futbolem. Był już wiceprezesem Małopolskiego ZPN, pracował w PZPN, koordynował mistrzostwa Europy do lat 21 i mistrzostwa świata do lat 20. Wszyscy rozmówcy podkreślają jego sprawność w działaniu i organizatorskie zacięcie. Co ciekawe, to właśnie jego głos obwieszczał tysiącom kibiców na PGE Narodowym awans reprezentacji Polski na Euro 2016. Wybory prezesa PZPN. Wicemistrz Polski gra z Cezarym Kuleszą Duże poparcie Kulesza ma także w ligowych klubach. Jest przecież "jednym z nich", przez dekadę zarządzał Jagiellonią. Wielokrotnie tego argumentu używał zresztą Koźmiński, sygnalizując w mediach, że drużyny grające w Ekstraklasie będą chciały zarządzać PZPN pod dyktando swoich interesów. Niezależnie od słuszności tych słów, poparcie dla Kuleszy podtrzymują prezesi Legii Warszawa, Lecha Poznań, Cracovii i - co oczywiste - Jagiellonii. Olbrzymim wsparciem jest także przeciągnięcie na swoją stronę chyba największego triumfatora poprzedniego sezonu, prezesa Rakowa Częstochowa Wojciecha Cygana, w którego karierze trwa obecnie złota passa. Prowadzony przez niego zespół zdobył już wicemistrzostwo Polski, Puchar Polski, a niedawno także Superpuchar. Natomiast sam Cygan na początku lipca został jednogłośnie wybrany wiceprezesem PZPN ds. piłkarstwa profesjonalnego. - Wojtek jest lubiany w środowisku, przyciąga swoją osobą. Natomiast kluby i tak znają Czarka od lat. Nietrudno zgadnąć, że w większości będą za nim, szczególnie po ostrych słowach Koźmińskiego na temat ich motywacji poparcia Kuleszy - wyjaśnia nam jeden z ekstraklasowych prezesów, chociaż prosi o anonimowość. Podobnie jak poprzedni rozmówcy. Oficjalnie przekonują, że nie chcą robić w mediach kampanii. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że... nie chcą podpaść któremuś z kandydatów, spośród których już za miesiąc poznamy nowego prezesa PZPN. A walka obu zespołów będzie trwała do ostatniej minuty. Sebastian Staszewski, Interia