Mimo ogromu nowych obowiązków, podczas pierwszego weekendu prezesury Zbigniew Boniek wystąpił częściej w telewizji, niż jego poprzednik Grzegorz Lato podczas całej kadencji. I dobrze, zmiana wizerunku związku polega również na stałym kontakcie z mediami. Ważne też, że prezes Boniek zwołał już - i to w niedzielę - Komisję ds. Nagłych PZPN, która podjęła decyzję o obniżce o 20 zł każdego biletu na najbliższy mecz reprezentacji Polski, jaki 14 listopada rozegra w Gdańsku przeciw Urugwajowi (z 60, 90 i 120 złotych na 40, 70 i 100 złotych). Podejrzewam, że i tak wpływy z tego spotkania będą dzięki temu ruchowi większe (z pewnością nie mniejsze), a plus będzie taki, że trybuny bardziej się zapełnią. - Bilet na nową wersję Bonda kosztuje około 50 złotych. Musimy być konkurencyjni wobec kinowych hitów - tłumaczy nam prezes Boniek. Ważna informacja nadeszła również ze Szwajcarii, gdzie mieści się siedziba UEFA. Jej szef Michel Platini oficjalnie zaprosił nowego prezesa PZPN-u do złożenia wizyty. "Zibi" wybierze się do niego z dwoma przedstawicielami zarządu, najpewniej wiceprezesami: Markiem Koźmińskim i Romanem Koseckim. Tymczasem mający doświadczenie na rynku nieruchomości Koźmiński wziął pod lupę rozpoczętą naprędce budowę siedziby związku przy al. Wilanowskiej w Warszawie. Na pierwszym posiedzeniu nowego zarządu, 7 listopada, zapadnie decyzja, czy inicjatywa ta, podjęta w tle afery "taśmowej" przez zarząd Laty, będzie kontynuowana. Gdy wybuchła wspomniana afera, sceptyczny wobec tej budowy był członek zarządu minionej kadencji - mecenas Jacek Masiota z Lecha Poznań, ale ostatecznie się przekonał do niej. - Zbyszek się szybko zorientuje, że na budowę siedziby otrzymaliśmy celową dotację UEFA i przestanie ją bojkotować. Oczywiście pod warunkiem, że nie doszło tam do nieprawidłowości, a wydaje mi się, że ich nie ma. Ta budowa ma po prostu sens - przekonywał nas Masiota. Boniek nie daje jednak za wygraną i wciąż podkreśla, że owa "celowa dotacja", to zwykły mit. - Mówię to z całą odpowiedzialnością: pieniądze te możemy przeznaczyć na inne cele statutowe - powtarza nowy prezes. Zwolennicy piłkarskiego pałacu przy Wilanowskiej utrzymywali, że to świetna inicjatywa m.in. dlatego, że koszty jej powstania (40 mln zł) PZPN miał rzekomo opłacić dopiero po oddaniu budynku. Tymczasem okazuje się, że harmonogram przewiduje, iż do połowy przyszłego roku związek musi wpłacić ponad 30 mln zł, a 10 mln zł już w grudniu. Jeśli podobnych "kwiatków" będzie więcej, a na dodatek nowemu zarządowi uda się wynegocjować wynajęcie na korzystnych warunkach przestrzeni biurowej na Stadionie Narodowym, PZPN przerwie budowę przy Wilanowskiej. Po wyborach mecenas Masiota nie miał wesołej miny, gdyż z kretesem przegrał lobbowany przez niego Stefan Antkowiak. Prawnik z Poznania cztery lata temu nazwał Bońka "niewybieralnym" i skrytykował go publicznie nieraz za złą taktykę przedwyborczą, co spotkało się z ripostą. Zapytałem zatem pana Jacka, czy zasypał dzielące go z "Zibim" różnice popierając go w drugiej turze? - (śmiech) Lubimy się ze Zbyszkiem Bońkiem od wielu lat. Muszę powiedzieć, że to był najlepszy kandydat. Jego triumf to dla mnie naprawdę niezwykła niespodzianka, ona daje szanse na zmiany rewolucyjne w polskiej piłce - powiedział Jacek Masiota. - Uważałem, że Zbigniew Boniek ma szansę na wygranie tych wyborów tylko w takim wypadku, gdy nie dojdą do porozumienia Edward Potok i Stefan Antkowiak. Muszę powiedzieć, że jestem zdziwiony, iż do takiego porozumienia nie doszło. W ten sposób zwyciężył Boniek, z czego się bardzo cieszę, bo z punktu widzenia zarządczego, jak i wizerunkowego, jest to najlepszy kandydat - ocenia Masiota. Michał Białoński