Tomasz Adamek jest już w Polsce. Przyleciał w poniedziałek, a do kolejnej walki będzie przygotowywał się w Łomnicy koło Karpacza. Ma dokładnie dwa miesiące, by osiągnąć życiową formę, bo tylko taka da mu szanse na pokonanie Moliny. Wszystko wskazuje bowiem na to, że to właśnie on będzie rywalem "Górala". Jakiś czas temu szef stacji Polsat Sport - Marian Kmita sugerował, że Adamek dostanie piłkarza z najwyższej półki. I jeśli faktycznie Molina zgodzi się na walkę z Polakiem, będzie to duży sportowy pojedynek. Molina walczył o mistrzowski pas federacji WBC w czerwcu ubiegłego roku. Amerykanin z meksykańskimi korzeniami przegrał przez nokaut w dziewiątej rundzie, ale i tak był chwalony za występ. W trzeciej i ósmej rundzie sprawił wielkie problemy niepokonanemu Deontayowi Wilderowi, o którego sile przekonał się ostatnio Artur Szpilka. Molina był jego sparingpartnerem właśnie przed tym pojedynkiem. Inna sprawa, że Adamek i Molina to dwie różne generacje pięściarskie. Amerykanin jest na fali wznoszącej, podczas gdy Polak najlepsze lata ma już za sobą. Jak jednak podkreśla, wciąż chce walczyć z najlepszymi. Jeśli udałoby mu się pokonać Molinę, jego notowania na amerykańskiej giełdzie poszłyby w górę. Molina trzy razy w karierze przegrał. Po raz pierwszy w debiucie, a później z Chrisem Arreolą, którego kiedyś pokonał właśnie Adamek. Amerykanin ma 34 lata, a to już ostatnia szansa, by zaistnieć na poważnie w zawodowym boksie.