- Nie rozumiem tego, powinienem wygrać. To niewiarygodne, trzeba coś zrobić z takimi sytuacjami. Cały świat widział, co się stało. Dlatego właśnie boksu nie ma w ogólnodostępnej telewizji - bo dzieją się takie rzeczy, zwycięstwą są przyznawane niewłaściwym zawodnikom - powiedział Amerykanin. Cunningham przez cały pojedynek świetnie operował lewym prostym, bez trudu przedzierając się przez obronę "Górala". Polak stawiał na silniejsze ciosy, ale pięściarz z Filadelfii zapewnia, że żaden z nich nie zrobił na nim wielkiego wrażenia. - Wyglądałem na zranionego? Kilka razy mocno mnie trafił, w końcu to walka na mistrzowskim poziomie. Ale nie zranił mnie, dobrze się broniłem - mówi. Amerykanin doznał w Bethlehem piątej porażki w karierze, w tym trzeciej niejednogłośną decyzją sędziów. 36-letni zawodnik podkreśla, że nie jest gwiazdą boksu i przegrana, nawet w kontrowersyjnych okolicznościach, może go wiele kosztować. - Nie jestem Bernardem Hopkinsem, który może przegrać z Jermainem Taylorem, a potem walczyć za milion dolarów z Tarverem. Tutaj nie było wielkich pieniędzy, to była tylko szansa. Kolejna walka może znowu będzie szansą, nie wiem. Muszę zadbać o rodzinę. Zrobiłem swoje, wygrałem walkę - twierdzi.