- Naprawdę, najbardziej się cieszę, że zrobiłem "życiówkę" i to na takiej imprezie. Docelowej. Na dobra sprawę od igrzysk w Rio nad tym pracowałem - nie kryje Nowicki. - Miałem super serię i jestem przeszczęśliwy. Wisienką na torcie dodatkowo jest medal. Czego chcieć więcej? - pytał nasz kulomiot. IO: szanse medalowe, wyniki, informacje. <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci?utm_source=raport&utm_medium=raport&utm_campaign=raport" target="_blank">Bądź na bieżąco</a> Pochodzący z Białegostoku 32-latek dodał, że spokojny jest od urodzenia. - Nie wiem skąd się to wzięło, ale byłem spokojny podczas dwóch startów w Tokio - kwalifikacji i finałów. Dziś mówiłem, że idę jak na trening. Cały sezon miałem stabilny wynikowo i punktowo. Forma przyszła w samą porę - podkreślał. Świeżo upieczony mistrz olimpijski zachwalał wspaniałą pogodę do rzucania, idealne warunki. - W nich po prostu zrobiłem swoje. To spełnienie marzeń sportowych i rzutowych. Mam nadzieję, że to nie koniec i będą następne takie konkursy - nie kryje nadziei. - Oficjalnie mówię, że jestem zadowolony. Byłem megastabilny. Ktoś może powiedzieć, że coś można poprawić, a ja się bardzo cieszę. Medal jest na deser, a nawet dwa, bo przecież trzeci był Paweł Fajdek. W ogóle konkurs był kosmiczny! We dwójkę staniemy na podium i usłyszymy hymn - tryskał humorem Wojciech Nowicki. Tokio 2020 - bądź z nami na igrzyskach olimpijskich! <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci?utm_source=raport&utm_medium=raport&utm_campaign=raport" target="_blank">Sprawdź</a> M.