Większe szanse będą w drużynie. W tym roku, w jedynych zawodach Pucharu Świata, w zespole razem z Aleksandrą Jarecką, Barbarą Knapik-Miazgą i Magdaleną Piekarską-Twardochel, wygrały. Innych ważnych turniejów nie było. Turniej olimpijski będzie kolejny. Pasmo sukcesów polskich szpadzistek - Przez rok byłyśmy pozbawione jakichkolwiek startów międzynarodowych. Do Kazania jechałyśmy niepewne w jakiej formie jesteśmy. Zwycięstwem uświadomiłyśmy sobie, że mimo trudnego roku, nadal prezentujemy wysoki poziom. Podbudowało to nasze morale. Mamy ochotę na więcej - opowiadała Trzebińska. Wcześniej też było dobrze. Od sezonu 2016/17 polskie szpadzistki aż dziewięć razy stawały na podium zawodów Pucharu Świata, wygrywały pięciokrotnie. Do tego zajęły trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Lipsku w 2017 roku, zdobyły mistrzostwo Europy w 2019 roku, rok wcześniej sięgnęły po wicemistrzostwo kontynentu. W Tokio będą jedynymi z głównych kandydatek do medalu. - Moim zdaniem siedem z ośmiu drużyn może wygrać te zawody i nie będzie to niespodzianka. Jest jedna słaba drużyna. To Hongkong - mówi Trzebińska. Jakie ma oczekiwania? - Będziemy zawiedzione, jeśli nam się nie uda zdobyć medalu. Ale staramy się być realistkami. To będzie bardzo trudny turniej. Startuje tylko osiem drużyn. Same kwalifikacje były wyczerpujące. Potem nie wiedziałyśmy, czy igrzyska się odbędą. Ucieszyłyśmy się, że są. Pierwszy raz w historii polskiej szermierki na igrzyskach wystartuje drużyna szpadzistek - komentuje Trzebińska. 32-letnia zawodniczka z Katowic wystartuje też indywidualnie. Odnosiła sukcesy, które pozwalają wierzyć, że w pojedynkę również stać ją na medal. Srebrny medal na MŚ cztery lata temu i wicemistrzostwo Europy przed dwoma laty. - Liczę na dobry start. Ale konkurencja będzie jeszcze większa. Oceniam, że pretendentek do złotego medalu jest 25 - mówi. Nagroda Fair Play PKOl W szermierce zakochała się od pierwszego wejrzenia. Wiadomo, było, że będzie uprawiała sport, ale o ostatecznym wyborze zadecydował przypadek. - Tata był kolarzem, mama siatkarką, sport uprawiałam od małego. Kiedyś trafiłam na ogłoszenie o zajęciach szermierki w Pałacu Młodzieży w Katowicach. Postanowiłyśmy z mamą sprawdzić, co to takiego jest szermierka. I od razu ją polubiłam - opowiada Trzebińska. - Za co? Bardzo podoba mi się, ze jest to sport walki ale jednocześnie takie szachy. To nieustanne szachowanie się z przeciwnikiem, taka zabawa w kotka i myszkę. Bardzo ważny jest aspekt mentalny - tłumaczy. - Lubię też szermierkę za to, że w tym sporcie bardzo szanuje się rywala. Witamy się przed walką, po walce, nawet przegranej, każdy zawodnik wykonuje ukłon w stronę przeciwnika, dziękując za dobrą walkę. To ładne - dodaje. Ten szacunek jest charakterystyczny dla polskiej kandydatki do medalu w szpadzie. Przed miesiącem Ewa Trzebińska otrzymała nagrodę fair play PKOl za tzw. "czyn czystej gry". Podczas zawodów PŚ w Tallinie w 2019 roku zgłosiła, że w zespole rywalek Polski, Rosjanek. do walki przygotowuje się nieuprawniona zawodniczka. Trener przeciwniczek skorygował tę decyzję. Polska tak czy inaczej wygrała. Trzebińska odniosła podwójne zwycięstwo. Jeżeli uprawianie szermierki jest z jakiegoś powodu trudniejsze, to pewnie z niskiej popularności tego sportu. - Czasami to wynika z niejasności przepisów, trudności ich zrozumienia. Szpada jest łatwa. Jest trafienie, zapala się punkt i mamy punkt. Ale w szabli obowiązują konwencje, nie ma trafień obopólnych, są nieważne pola. Dla kibica to są skomplikowane reguły - zauważa Trzebińska. Ale w niektórych krajach docenia się tę dyscyplinę chociażby ze względu na tradycje. We Francji walki rozgrywane są na zamkach, a mistrzostwa świata były organizowane w paryskim Grand Palais. - Było przepięknie, a sceneria - cudowna. Ale i u nas mile wspominam krakowski turniej, który odbywał się przy Barbakanie - opowiada Trzebińska. Może medal olimpijski naszych szpadzistek sprawi, że takich turniejów szermierczych w pięknej scenerii będzie w Polsce więcej? Olgierd Kwiatkowski