Poza nim do Japonii polecieli: Michael Hicks, Szymon Rduch i Przemysław Zamojski. Jak podkreślił koszykarz grający na co dzień w barwach Decka Pelplin, żaden inny kolor medalu nie usatysfakcjonuje tego składu. "Nie interesuje nas srebro czy brąz. Jesteśmy głodni startu, już chcemy wyjść i grać, wyrwać i wyszarpać każde zwycięstwo w kolejnych meczach. Chcemy pokazać, na co nas stać" - opowiadał. Rozgrywki z udziałem ośmiu drużyn odbędą się między 24 a 28 lipca w formule każdy z każdym, a następnie systemem pucharowym. Dwa czołowe zespoły po pierwszej fazie awansują bezpośrednio do półfinału, dwa ostatnie odpadają. Drużyny z miejsc 3. i 6. oraz 4. i 5. zagrają o awans do czołowej czwórki. "W 3x3 możemy zarówno wygrać, jak i przegrać z każdym, dlatego nie wolno nikogo lekceważyć, trzeba być skupionym na każdym przeciwniku tak samo. Zwycięstwo przeciwko Serbii i Łotwie smakowałoby jednak doskonale, bo to są topowe ekipy świata" - zauważył. Podkreślił, że wierzy w olimpijski triumf, ale bez udziału "magii". Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź "Tu nie ma mowy o jakichś talizmanach, które miałbym zabrać do Tokio. Teraz liczy się odpoczynek po podróży i formalnościach, które musieliśmy przejść, odespanie zarwanych ostatnio nocy, a potem skupienie na każdym przeciwniku. Za każdym razem zostawimy całe serce, wchodząc na boisko" - zadeklarował. W jego ocenie 3x3 to gra bardziej dynamiczna od tradycyjnej odmiana koszykówki, rządzącą się inną specyfiką. "Tutaj potrzeba więcej fizyczności, bo nie ma ani chwili na odpoczynek, więcej charakteru i "serducha". To też zdecydowania twardsza gra, w której linia sędziowania jest ważna. Trzeba wyczuć, na ile można sobie pozwolić. Czasem arbitrzy dopuszczają mocną fizyczną walkę, a czasami trzeba uważać na faule" - tłumaczył. Dodał, że jego cel to złoto zdobyte 28 lipca, a dalsze plany - jak na razie - rozmyte. Koszykówka 3x3 jest jedną z konkurencji debiutujących w igrzyskach. Areną rywalizacji będzie tokijski Aomi Urban Sports Park.