Natalia Kaczmarek to wielkie objawienie polskiej "królowej sportu". 23-latka z klubu AZS-AWF Wrocław, w olimpijskim debiucie, wywalczyła złoto w sztafecie mieszanej 4x400 m. Jako jedyna z naszych zawodniczek zaprezentowała się również w rywalizacji indywidualnej. Spokojnie przeszła przez eliminacje i zameldowała się w półfinale.- Nie stawiam sobie żadnych barier. Wcześniej może troszkę bałam się biegać, a teraz biję "życiówkę" za "życiówką" i łamię wszystkie granice. Najpierw chciałam złamać 52 sekundy, a później nawet nie myślałam, żeby zejść poniżej 51 sekund. A jednak to zrobiłam! Dlaczego zatem nie przekraczać kolejnych barier? - mówiła prze biegiem Kaczmarek w rozmowie z Interią. Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz! Zasady awansu do półfinału były proste. Bezpośredni awans uzyskiwały dwie najlepsze zawodniczki z każdej serii plus dwie z najlepszymi czasami spośród wszystkich trzech biegów. Poziom rywalizacji na bieżni w Tokio był niezwykle wysoki, dlatego też awans Polki byłby pewną niespodzianką. Kaczmarek wystartowała z czwartego toru i zaczęła całkiem nieźle, ale widać było, że rywalki są dla niej za silne. Polka przybiegła do mety na czwartej pozycji z czasem 50,79 i nie zdołała awansować do finału. Przed nią jednak jeszcze start w sztafecie 4x400, który jest dla niej priorytetem. W serii Kaczmarek najlepsza okazała się Stephenie Ann McPherson z Jamajki, która osiągnęła czas 49,34.KK