Polscy koszykarze 3x3 są typowani przez wielu ekspertów do olimpijskiego krążka. W sobotę rozpoczęli jednak turniej od małego falstartu i przegrali z Łotyszami 14:21. W drugim meczu — niezwykle zaciętym — pokonali po dogrywce gospodarzy turnieju 20:19. Biało-czerwoni rozegrają jeszcze co najmniej pięć meczów. Jeżeli zajmą jedne z pierwszych dwóch miejsc w ośmiozespołowej stawce, która gra systemem każdy z każdym, to automatycznie awansują do półfinału. Miejsca 3-6 to konieczność zagrania meczu ćwierćfinałowego, a 7-8 to powrót do domu. - Strzelec Józef Zapędzki był na igrzyskach olimpijskich pięć razy. Z dwóch przywiózł złoto. A mimo tego zawsze mówił, że za każdym razem miał tremę. To jest tylko takie gadanie, że człowieka tak wielka impreza nie rusza. Igrzyska rządzą się swoimi prawami i to nie jest frazes. Tam jest tak specyficzna atmosfera, a niech pan popatrzy na dzisiejszy mecz siatkarzy. Wszyscy przed wyjazdem powiesili im w zasadzie medale na szyi, a tu w pierwszym meczu jest 2:3 z Iranem. Oczywiście niczego to nie przesądza i nadal mogą wrócić ze złotem, ale pokazuje to presję, z którą muszą mierzyć się olimpijczycy - podkreślił w rozmowie z PAP Rosiński. Jego zdaniem nawet najlepszym "nogi wiąże sama atmosfera, waga tego wydarzenia". Dla dwukrotnego uczestnika mistrzostw Europy (1979 i 1981) nawet mistrzostwa świata to "inna szuflada niż igrzyska". - Jeżeli się jedzie na igrzyska, to tam słabeuszy już nie ma. Chwała chłopakom, że awansowali na igrzyska. Oni bez wątpienia tworzą historię. (...) Mam nadzieję, że się otrząsną z tego wszystkiego. Potrzebny jest im jakiś spektakularny sukces już na początku turnieju - podkreślił były zawodnik Noteci Inowrocław. Okazja ku temu będzie bardzo szybko, bo już w niedzielę o 5.00 czasu polskiego nasi reprezentanci zagrają z niezwykle utytułowaną w koszykówce 3x3 Serbią. - Nie będzie łatwo. Powiadam jednak, że życzę moim młodszym kolegom jak najlepiej. Może być tak, że w tym turnieju wszyscy będą płacili frycowe, bo ta dyscyplina debiutuje na igrzyskach - dodał Rosiński. Były reprezentant Polski zgodził się, że gwiazda polskiej kadry Michael Hicks, to zawodnik wprowadzający często dość nerwową atmosferę. - Najlepsza jest wysoka średnia. Dobry jest zespół, który ma wielu rzemieślników powyżej średniej. Tam każdy może stwarzać zagrożenie. Najgorzej jak zespół jest uzależniony od jednej czy dwóch gwiazd. Trener naszej kadry musi bez wątpienia pogadać z chłopakami. Wszyscy muszą się uspokoić, a już przede wszystkim Michael. Mówić jednak można dużo, a to po prostu taki typ człowieka, dość nerwowy gość. Pewnie, że jak mu idzie, to sam może wygrywać mecze. Gdy jednak nie ma dnia, to ktoś musi mu powiedzieć, aby nie rzucał w nieskończoność i nie notował 3/14, tylko podawał piłkę - wskazał Rosiński. Chciałby jednak, aby Polacy zaszli w olimpijskim turnieju jak najdalej. Życzy im, aby wygrali przynajmniej trzy mecze w pierwszej fazie, bo to powinno dać przepustkę do ćwierćfinału. Samą dyscyplinę Rosiński uważa za niezwykle przyszłościową. - Ona zagości na stałe na igrzyskach. To jest ten basket, który idzie prosto z ulicy, od dołu, od ludzi. I to jest fajne. To mi się bardzo podoba. Zgadzam się z tym, co powiedział Robert Korzeniowski. Być może trzeba wprowadzić zmiany w programie wychowania fizycznego, bo mamy na sali 4, a niekiedy 8 tablic. Można to poszatkować i wprowadzić rozgrywki 3x3. Cała koszykówka — mimo, że jest pięciu na boisku — oparta jest na trójkątach. (...) Ta w wersji 3x3 to także sport, który wiele osób może uprawiać amatorsko. Łatwiej na osiedlu zebrać na szybko do gry sześciu niż dziesięciu. W tę stronę trzeba iść. To także się świetnie ogląda w dzisiejszym, zaganianym świecie. Ktoś ma wolne 20 minut i całe takie spotkanie — łącznie z przerwami — obejrzy. Idźmy w to - podsumował Rosiński. Autor: Tomasz Więcławski twi/ sab/ Najnowsze informacje z igrzysk olimpijskich - Sprawdź