Pojawienie się tej dyscypliny w programie igrzysk ma jeden cel, przyciągnąć do niej młodych. Koszykówka 3x3 wywodzi się ze streetballu, koszykówki ulicznej, tej wersji dyscypliny, w której grupa ludzi wychodziła na boisko i gra na jeden kosz albo z przypadkowo spotkanymi partnerami albo po prostu z drużyną kumpli. Nieodłącznym elementem tej gry była i nadal jest muzyka, najczęściej hip-hopowa, z ostrymi tekstami puszczana w trakcie meczów. Sama gra była ostra, czasami wręcz brutalna. Sport, który wyszedł z podziemia Międzynarodowa Federacja Koszykówki (FIBA) nieco ucywilizowała reguły. Wprowadziła limity fauli. Najpierw cztery, ale gdy przekonała się, że jednak po zejściu zawodnika za cztery przewinienia rywale zyskują zbyt dużą przewagę, dwa rzuty wolne za sześć fauli, dwa rzuty wolne i piłka za dziesięć fauli. Dodano drugiego sędziego (w ulicznej koszykówce był tylko jeden) i limit 12 sekund na rozegranie akcji. Tyłem do obręczy można grać przez pięć sekund, co uniemożliwiło, częstą w streetballu taktykę, przepychania się silnego zawodnika. Dzięki wprowadzeniu tych przepisów gra zrobiła się płynna. Zostało mniej twardej gry na granicy brutalności i przepychania się, co nie wszystkim się podobało. - Sytuacja jest prosta. Mamy więcej czystej koszykówki, a klimat ulicznej gry został zachowany. Podczas gry cały czas leci muzyka, czuć ten luz, otoczka jest podobna. Owszem, jest to sformalizowane, za zwycięstwo dostajesz punkty do rankingu, ale możesz porównać się z każdym graczem w rankingu, który gra w turnieju zgłoszonym do turnieju. Coś za coś - opowiadał na łamach magazynu "Forum Trenera" Piotr Renkiel, trener kadry Polski. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Koszykówka 3x3 wyszła z podziemia i zyskała na widowiskowości i popularności. Powstały silne ligi zawodowe w: Japonii, Rosji, na Filipinach. Świetnych graczy zawodowych, specjalizujących się tylko w tej dyscyplinie, mają Serbowie, Łotysze. W 2010 roku zadebiutowała na Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich. Od Tokio znalazła się w programie Igrzysk Olimpijskich. Reprezentacja Polski to brązowi medaliści mistrzostw świata Polska szybko dołączyła do krajów, w których dyscyplina świetnie się przyjęła. Podwaliny pod rozwój koszykówki 3x3 położyło poznańskie Stowarzyszenie Streetball Polska oraz drużyny amatorów z Gdańska, Kołobrzegu, warszawskie "Dzikie Węże". Do akcji promocyjnych szybko włączył się również Polski Związek Koszykówki. Dzięki temu sukcesy zaczęła odnosić reprezentacja. Dwa lata temu na mistrzostwach świata w Amsterdamie Polacy w składzie: Michael Hicks, Paweł Pawłowski, Marcin Sroka, Przemysław Zamojski, wywalczyli brązowy medal! Rok wcześniej byli czwarci w Manilii (za Zamojskiego grał wtedy Szymon Rduch). Na mistrzostwach Europy zajmowali piąte miejsca dwa i trzy lata temu. Należą do ścisłej czołówki. W wielkim stylu, na turnieju kwalifikacyjnym w Grazu, wywalczyli awans na igrzyska. W Tokio zagrają w składzie: Hicks, Pawłowski, Rduch, Zamojski. Zawodnicy reprezentacji są znani z występów w PLK, choć Michael Hicks ostatnio jest bez klubu. Trudno im było poświęcić się wyłącznie nowej dyscyplinie, żyją z tego, co płacą im w koszykówce 5x5. Ale świetnie odnaleźli się w 3x3. Duża w tym zasługa trenera. Piotr Renkiel sam czasami jeszcze gra jako zawodnik 3x3, a na ostatnich Akademickich Mistrzostwach Polski wywalczył złoty medal z drużyną Politechniki Gdańskiej. Został wybrany MVP turnieju finałowego. Jak widać jest praktykiem i teoretykiem. W rozmowach ma charakterystyczny dla przedstawicieli tej dyscypliny luz. Mówi też otwarcie o tym, czego chce. A on jak i cała drużyna zamierzają kontynuować dobrą passę i w Tokio powalczyć o medal. Rankingowo (porównując ranking wszystkich zawodników turnieju) są na odległej pozycji. Ale sprawili już niespodziankę na mistrzostwach świata w 2019 roku, na turnieju kwalifikacyjnym do IO, może sprawią i teraz? Olgierd Kwiatkowski