Po aferze w Polskim Związku Pływackim, przyszedł czas na problemy Polskiego Związku Kolarskiego. Ten zamiast pierwszej na liście rezerwowych Karasiewicz wysłał do Tokio inną zawodniczkę. Wcześniej pewne wyjazdu do Tokio były Katarzyna Niewiadoma oraz Anna Plichta. Karasiewicz została wpisana jako pierwsza rezerwowa, a jako druga Marta Lach. To jednak właśnie ona uzyskała nominację, gdy Polsce przyznano dodatkowe miejsce. Karolina Karasiewicz nie pojedzie do Tokio O całej sprawie alarmuje "Gazeta Pomorska", twierdząc, że zmiana nie nastąpiła wskutek decyzji trenerów. Karasiewicz miała w ogóle nie zostać zgłoszona przez PZKol do kadry olimpijskiej. Według narracji gazety, związek po prostu... zapomniał zaktualizować zeszłoroczne zgłoszenie.Sama Karasiewicz przyznała, że o nominacji dla Lach dowiedziała się z jej zdjęcia na Facebooku. Nikt z federacji nie kontaktował się z nią. Zaznaczyła, że jest jej przykro z powodu tej sytuacji.- Ta uchwała federacji z 1 lipca to jakaś groteska i nieporozumienie, przecież Polski Związek Kolarski musiał wiedzieć, że zawodniczka nie ma prawa startu w Tokio. To oczywiste niedopatrzenie. Związek kajakowy zgłosił szeroką kadrę, która liczyła około 50 nazwisk, dlaczego tego nie zrobił Polski Związek Kolarski? Nie przypominam sobie sytuacji, aby mistrz Polski w ogóle nie pretendował do startu w igrzyskach - mówi na łamach "GP" Mieczysław Nowicki, wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, medalista olimpijski w kolarstwie z Montrealu. Karasiewicz przed kilkoma medalami zdobyła złote medale mistrzostw Polski w wyścigu ze startu wspólnego oraz w jeździe indywidualnej na czas. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź WG