Plichta oderwała się od peletonu tuż po starcie, razem z czterema innymi zawodniczkami, między innymi późniejszą, sensacyjną mistrzynią - Anną Kiesenhofer z Austrii. Długo tliła się wiara, że wobec kiepskiej współpracy w głównej grupie uda się jej sięgnąć po medal, lecz niestety - peleton zdołał ją dopędzić. W nim były jeszcze dwie nasze zawodniczki: Marta Lach i nominalna lidera, Katarzyna Niewiadoma, ale nie zdołały włączyć się do walki o srebro i brąz. - Nie goniłam Ani, bo życzyłam jej medalu. Zasługuje na niego za to jakim jest człowiekiem - powiedziała na mecie zawodniczka z Ochotnicy Górnej, cytowana przez Parfjanowicza. Ten sam dziennikarz przytoczył też wypowiedź naszej bohaterki dnia, Plichty, która przyznała, że jadąc w ucieczce... modliła się o medal dla Niewiadomej.- Modliłam się, żeby wyścig dobrze się ułożył i żeby Kasia miała medal. A Kasia mówi teraz, że modliła się o mój - powiedziała. Po srebro sięgnęła ostatecznie Holenderka, Annemiek Van Vleuten, która na mecie <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci/news-tokio-2020-kolarstwo-uciekla-z-radarow-anna-kiesenhofer-prze,nId,5379798">myślała, że... jest mistrzynią</a>. Podium uzupełniła Elisa Longo Borghini z Włoch.TCNajnowsze informacje z Igrzysk Olimpijskich - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci?utm_source=raport&utm_medium=raport&utm_campaign=raport" target="_blank">Sprawdź </a>