PAP: Udało się panu zrealizować wszystkie plany podczas tegorocznego zgrupowania w Spale? Vital Heynen: - To nie do końca tak, że realizowaliśmy mój plan. Podczas drugiej jego części robiliśmy to, co chcieli zawodnicy. Jestem zadowolony z przebiegu tych dwóch obozów i decyzji podjętych przez moich graczy. To były wyjątkowe okoliczności. Był czas na pracę oraz na relaks. Było nieco nieswojo ze względu na pandemię? Chcieliśmy pobyć razem jako drużyna. Myślę, że zawodnicy nie odczuli pod tym kątem dużej różnicy. Większe znaczenie miało to pod kątem odwiedzających, np. dziennikarzy. Wewnątrz grupy wyglądało to całkiem normalnie. - Skąd pomysł, by to siatkarze ułożyli program drugiej części zgrupowania? Chodziło o to, by brali na siebie coraz większą odpowiedzialność. Taki cel mi przyświeca jako szkoleniowcowi. - Przygotowanie planu obozu to jednorazowa okazja dla kadrowiczów? - Realizowałem coś takiego z niemal każdym zespołem, z którym dotychczas pracowałem. Tak więc dla mnie to nic nowego. Z "Biało-Czerwonymi" zrobiłem to teraz po raz pierwszy. Nie wiem, jak będzie w przyszłym roku, bo możemy mieć zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem Ligi Narodów i nie będzie wówczas szansy na zrealizowanie tego pomysłu. Poza tym w kolejnym sezonie w kalendarzu będą igrzyska w Tokio i mistrzostwa Europy. Pozwoliłby pan w takich okolicznościach decydować zawodnikom odnośnie przebiegu zgrupowania? - Oczywiście, nawet tym bardziej. Moim celem jako trenera jest pomóc im w stawaniu się lepszymi i popychać ku temu, by brali odpowiedzialność. Którykolwiek z siatkarzy zgłaszał obawy dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa przed przyjazdem do Spały w tym roku? - Nie, nic takiego nie dotarło do mnie ani do innych członków sztabu szkoleniowego. Moim zdaniem nie było też powodów do niepokoju. Wszystko w ośrodku wyglądało bardzo bezpiecznie. Była za to okazja lepiej poznać podopiecznych. Dowiedział się pan czegoś ciekawego lub zaskakującego? - Podczas pierwszej części zgrupowania wiele rozmawiałem z chłopakami. Zauważyłem, że młodsi zawodnicy lepiej odnajdują się w drużynie, czują się w niej pewniej. Przykładowo Bartek Kwolek. Trzeba też pamiętać, że pracujemy już razem trzeci rok, to ma znaczenie. Uważa pan, że to zgrupowanie było najważniejsze właśnie z punktu widzenia zawodników młodszego pokolenia? - Ono było najważniejsze dla drużyny, dla stworzenia i wzmocnienia zespołu. Chodziło o to, by zebrać razem wszystkich, spędzać wspólnie czas, robiąc wiele różnych rzeczy. Może to przyniesie skutek podczas igrzysk w trudnym momencie. Może dzięki temu będą potrafili wówczas lepiej pracować jako zespół.