Michał Białoński, Interia: Liczyliśmy na medal, sama Iga też miała taki apetyt. Tymczasem Paula Bardosa tego dnia okazała się za mocna, zwłaszcza serwis dawał jej przewagę. Skuteczność pierwszego Hiszpanka miała na poziomie 85 proc., Iga - tylko 58 proc. Robert Piotr Radwański: Wielka szkoda. Bardosa była w dobrej dyspozycji, serwis ewidentnie przemawiał na jej korzyść. Iga miała kłopoty z trafieniem pierwszego. Kort był szybki, panuje na nim duża wilgotność, przez co z automatu on się robi jeszcze szybszy, poślizg niemal jak na trawie. Zresztą Iga bardzo dobrze sobie radziła z poruszaniem w tych warunkach, jest sprawniejsza od Hiszpanki. Serwis jednak spowodował, że gra nie układała się po myśli naszej tenisistki. Powiem szczerze, że byłem pewien, iż Polka wygra tie-breaka, skoro już odrobiła straty w drugim secie. Ale niestety, pierwsze piłki jej uciekły, później przy stanie 3-5 nie udało się odrobić. Wcześniej myślałem, że Iga pójdzie do przodu. Bardosa grała jednak równo i nie zdarzyła jej się nawet chwila kryzysu, która by mogła doprowadzić do zwrotu akcji. Tymczasem ona traciła po własnych błędach tylko pojedyncze piłki, w których pojawiała się bojaźń. Poza tym ogólnie zagrała dobrze. Najnowsze informacje z igrzysk olimpijskich - Sprawdź Czy Hiszpanka była poza zasięgiem? - Nie. Grała po prostu solidnie. Iga też nie grała rażąco źle. Grała średnio. Rywalka była po prostu bardziej regularna. Igrzyska olimpijskie w Tokio trwają w najlepsze - Sprawdź już teraz Warunki w Japonii faktycznie są specyficzne? - Znam te korty, byłem na nich ze trzy razy. Wilgotność i temperatura dają w tyłek. Niby mecz był rozgrywany wieczorem, ale i tak piłki latały dosyć dziwnie. Warunki są faktycznie specyficzne. Badosa bardziej dostosowała się do nich. Niby nawierzchnia twarda, ale gra się tam zdecydowanie inaczej niż np. na US Open. Iga była załamana po porażce, schowała twarz w ręczniku i płakała z rozpaczy. - Mam nadzieję, że nikt nie będzie pisał o niej, jak kiedyś w Londynie o "Isi". Dlatego apeluję do komentatorów o rozwagę. My przerabialiśmy falę hejtu po porażce na IO. Każdy się stara ile może, ale nie zawsze wychodzi. Oczywiście, szkoda, że się Iga rozkleiła, a nie powinna. Należało wstać twardo, myślami przenieść się do następnego meczu w mikście. Te szlochy w niczym nie pomagają. W singlu nadzieje medalowe wiążemy jeszcze z występami Huberta Hurkacza. Jak pan ocenia jego szanse? - Męski turniej jest atroficzny, więc Hubert ma duże szanse co najmniej na brąz. Półfinał powinien osiągnąć i to ewidentnie. Spójrzmy na to, jak wielu tenisistów z czołowej "50" rankingu ATP się wycofało, więc tym lepiej dla Hurkacza. Nawet Kamil Majchrzak grał w turnieju głównym, mimo że ranking ma 114.To znaczy, że więcej niż 40 zawodników z czołówki się wycofało. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Nick Kyrgios uzasadnił to niechęcią gry przy pustych trybunach. - Bardziej może chodzić o dziwną zasadę: na turnieju olimpijskim nie przyznaje się punktów do rankingu ATP czy WTA. Ja nie mówię o kasie, bo większość nie gra dla niej, tym bardziej na igrzyskach. Ci ludzie chcą po prostu uprawiać sport, ale jeżeli nie dostają punktów do rankingów WTA czy ATP, to co to jest? Robi się podwórkowy turniej i nie chcą grać. Zamiast zawodów najwyższej rangi, wyższej niż Wielki Szlem robi się mocny ITF. Wprowadza pan już w tajniki tenisa wnuka Jakuba, który jutro będzie obchodził pierwsze urodziny? - Kuba tenis ma już we krwi po rodzicach. Trenuję z grupką starszych dzieci. Między innymi z synem Magdy Grzybowskiej - Janem Skrzyńskim plus czterema innymi zdolnymi tenisistami. Na kortach Nadwiślanu "ciupiemy" sobie. Zatem narybek pod listy ATP mamy. Nie zapominajmy, że cały czas moim oczkiem w głowie jest Ula. Co prawda ostatni turniej jej się nie udał, przegrała z późniejszą finalistką, ale młodsza córka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Rozmawiał: Michał Białoński Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz!