To nie były wielkie eliminacje w wykonaniu "Biało-Czerwonych". W rezultacie przebrnął je tylko Lisek, nasz najlepszy obecnie tyczkarz. Lisek rzutem na taśmę w ostatniej próbie przeskoczył wysokość 5,75 m i na 11. miejscu awansował do finału. Rywalizacja kosztowała go wiele nerwów, dlatego po ostatnim skoku nie ukrywał wielkiej radości z awansu. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci?utm_source=raport&utm_medium=raport&utm_campaign=raport" target="_blank">Sprawdź </a> Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-studio-ekstraklasa/aktualnosci?utm_source=esatekst&utm_medium=esatekst&utm_campaign=esatekst">Sprawdź!</a> 5,65 skoczył w sobotę Robert Sobera, co wystarczyło do zajęcia 15. miejsca. Nie przystąpił do skoku na 5,75 z powodu urazu. Awans do finału wywalczyło 14 zawodników. Wielka przykrość spotkała byłego mistrza świata Pawła Wojciechowskiego, który zatrzymał się na wysokości 5,30. Pokonał ją w drugiej próbie. Żaden ze skoków na kolejnej wysokości nie przyniósł mu powodzenia i ostatecznie zajął 28. lokatę w eliminacjach. Żaden z tyczkarzy nie osiągnął wymaganego minimum 5,80. Najlepsi zatrzymali się na 5,75. Pierwsze miejsce zajęli ex aequo: Amerykanin Christopher Nilsen i Bo Kanda Lita Baehre, reprezentujący Niemcy.