"W miarę dobrze sobie teraz radzę. Staram się znajdować w tym wszystkim choćby jakieś małe pozytywy. Cieszę się z przebywania w domu, bo przez ostatnie lata bez przerwy wyjeżdżałam. Pierwszy raz od 2010 roku byłam spędziłam w domu Wielkanoc" - powiedziała wicemistrzyni Europy w biegu na 1500 m. Ennaoui przed sezonem olimpijskim, który miał być w tym roku, postanowiła wrócić z Wrocławia do Barlinka. Bo właśnie w tej małej miejscowości pod Szczecinem mieszka jej trener Wojciech Szymaniak. "To miała być zmiana na rok. Jak się okazało, potrwa trochę dłużej. Mam tu swoje mieszkanie, więc wróciłam tak naprawdę na stare śmieci. Zdecydowałam się na powrót do Barlinka, bo trenowanie pod okiem szkoleniowca jest po prostu dla wszystkich łatwiejsze. Nie spędza się czasu ciągle na telefonie. Nie muszę sto razy dopytywać o jedną rzecz. Stwierdziłam zatem, że przygotowania olimpijskie będą przebiegać płynniej, jeśli będziemy blisko siebie" - zaznaczyła. To wcale jednak nie znaczy, że zrezygnowała z innych swoich planów. Studia czy wojsko są nadal dla niej bardzo ważne i po igrzyskach ma zamiar znowu wrócić do Wrocławia. "W tej chwili przygotowujemy się z myślą o mistrzostwach Europy w Paryżu. Nie zostały jeszcze odwołane, czekamy na decyzję. Na razie plan realizujemy, ale jeśli coś się zmieni, będziemy wszystko weryfikować. Osobiście bym chciała, żeby ME się odbyły. Nie startowałam w hali i tej rywalizacji mi bardzo brakuje. Czekam na ten sezon, ale zdrowie i bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze, więc trzeba do tego podejść bardzo rozważnie" - oceniła. Sezon lekkoatletyczny miał ruszyć tradycyjnie w maju, ale w międzynarodowym kalendarzu nie ma już żadnych imprez. Wszystkie zostały odwołane lub przełożone przez pandemię koronawirusa. Czy i kiedy lekkoatleci będą w tym roku rywalizować, nadal nie wiadomo. "Mam wrażenie, że większość lekkoatletów w Europie jest teraz uziemiona i musi swój czas spędzać w domu. Nie ukrywajmy, że biegacze mają łatwiej, bo mogą jakoś na dworze trenować. Trudniejsze zadanie przed zawodnikami konkurencji technicznych. Z drugiej strony, jak rozmawiam z nimi, to oni też chcą wystartować w tym sezonie, brakuje im rywalizacji, chcieliby sprawdzić się i zobaczyć, jak trening, który wykonują, się sprawdza" - powiedziała Ennaoui. I poruszyła ważną kwestię: "Trenowanie przez dwa lata do igrzysk w Tokio, bez żadnych sprawdzianów będzie bardzo żmudne i trudne psychicznie. Każdy lubi sobie zrobić przerywnik w ciężkiej pracy i lubi się sprawdzić". Ona sama nie ma jednak zamiaru sztucznie przedłużać sezonu. Mówi się bowiem wiele o tym, że jeśli lekkoatleci wrócą na stadiony w tym roku, to wówczas zawody mogą odbywać się nawet w październiku. "Ale ja nie chcę tak długo startować, bo przyszły rok szykuje się bardzo trudny. Mamy dwie duże imprezy halowe - mistrzostwa Europy w Toruniu i świata w Nankinie, potem nieoficjalne mistrzostwa świata sztafet w Chorzowie i oczywiście igrzyska. Trzeba mieć czas, żeby się do tego przygotować" - podkreśliła. Na razie biegacze między sobą jeszcze nie planują sprawdzianów. Nie ma pomysłu, by spotkać się w małej grupie i zorganizować mini zawody. "Ale jeśli sezon zostanie odwołany, to będzie trzeba coś wymyślić, bo jakoś sprawdzić się musimy" - wskazała Ennaoui. Pandemia koronawirusa przewróciła sportowy kalendarz do góry nogami. Wiele zawodów zostało przełożonych lub odwołanych. Na świecie zarażonych jest prawie 2,3 mln ludzi, a ponad 154 tys. zmarło. Marta Pietrewicz