Zgodnie z planem tzw. odmrażania polskiego sportu, niektóre obiekty sportowe zostaną otwarte 4 maja. Baseny mają jednak stać się dostępne dopiero w ramach czwartego etapu i trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi. "Nastawiam się, że do końca maja baseny pozostaną zamknięte. Trenuje się ciężko, bo brakuje wody, ale mimo tych trudności z motywacją nie mam problemów" - podkreślił Kawęcki. 29-latek przebywa obecnie w rodzinnym domu w Głogowie, a wraz z nim dwaj inni pływacy - Filip Zaborowski i Marcin Cieślak. "Nie narzekamy. Wspieramy się i urozmaicamy sobie zajęcia. Mamy ergometr wioślarski, zrobiliśmy siłownię, możemy pojeździć na rowerze. Stworzyliśmy sobie dobre pole do treningowych popisów. Wymyślamy różne zadania. Trenerzy również nas wspierają" - powiedział utytułowany grzbiecista. Kawęcki razem z Zaborowskim i Cieślakiem był zimą na zgrupowaniu na Teneryfie. Musieli je jednak przerwać z powodu wybuchu pandemii, a potem przejść w Polsce obowiązkową kwarantannę. "Jesteśmy razem od sześciu tygodni. Można powiedzieć, że staliśmy się braćmi. W trakcie kwarantanny mocno się zżyliśmy. Znajomi dowozili nam jedzenie. Było naprawdę fajnie. Izolacja zbytnio nie doskwierała" - dodał. Koronawirus niemal całkowicie sparaliżował rywalizację sportową na świecie. Pierwotnie w maju miały się odbyć w Budapeszcie mistrzostwa Europy. Najpierw przełożone zostały na drugą połowę sierpnia, a później zdecydowano się je przenieść na przyszły rok. "W obecnej sytuacji nie wiem, czy start w ME miałby w ogóle sens. Nawet nie mam pojęcia, w jakiej jestem teraz formie. Pewnie w kiepskiej, bo po prostu nie pływam. Bez tego ciężko utrzymać dobrą dyspozycję, a ja zawsze staram się walczyć o najwyższe cele. Potrzebowałbym co najmniej dwa i pół miesiąca zajęć na długim basenie, aby w ogóle można było mówić o jakichkolwiek przygotowaniach" - tłumaczył trzykrotny mistrz Europy na długim basenie. Kawęcki na najwyższym stopniu podium ME stanął w 2012 roku w Debreczynie, w 2014 w Berlinie i w 2016 w Londynie. Dwa lata temu w Glasgow zdetronizował go Rosjanin Jewgienij Ryłow i Polak musiał zadowolić się srebrnym medalem. Najważniejszym wydarzeniem roku miały być igrzyska olimpijskie w Tokio. 24 marca zapadła jednak decyzja o ich przełożeniu na 2021 rok. "Wręcz modliłem się, żeby przełożyli igrzyska. Najpierw przerwano nam obóz, potem zamknięto na kwarantannie. Nie było szans, aby w stu procentach przygotować się do nich, a to przecież najważniejsza impreza dla każdego sportowca" - zaznaczył Kawęcki. To również dzięki temu dwukrotny wicemistrz świata pozostaje zmotywowany do treningów, choć warunki i okoliczności są nietypowe. "Tak naprawdę wszelkie działania, które podejmujemy teraz, uwzględniają olimpijską perspektywę. Najważniejsze, że do rywalizacji w Tokio jest ponad rok. Mam nadzieję, że za niezbyt długi czas będzie już można normalnie trenować" - powiedział. Kawęcki liczy, że do rywalizacji wróci jesienią. "Najpierw w zawodach ISL, a w grudniu w mistrzostwach świata na krótkim na basenie w Abu Zabi" - przekazał. wkp/ pp/