"Ona by tego nie zrobiła, jeśli by nią nie manipulowano" - powiedział Łukaszenka. Odniósł się do incydentu podczas igrzysk w Tokio, gdzie sprinterka oskarżyła białoruskie władze sportowe o próbę zmuszenia jej do powrotu do kraju po tym, jak została odsunięta od udziału w zawodach za krytykę trenerów. Łukaszenka twierdzi, że Cimanouska kontaktowała się z "koleżankami w Polsce" Łukaszenka powiedział, że po przyjeździe na lotnisko w Tokio, Cimanouska skontaktowała się ze swoimi "koleżkami w Polsce", którzy kazali jej powiedzieć policji, że są z nią agenci KGB. Białoruski przywódca wskazał również, że pomimo "biało-czerwono-białej" (tj. związanej z opozycją) przeszłości i tego, że w swojej dyscyplinie zajmowała dopiero 36. miejsce, Cimanouska została wysłana na igrzyska, ponieważ nalegał na to MKOl. Powiedział również, że w grudniu Cimanouskiej przyznano stypendium prezydenckie w wysokości ok. 1000 euro. Cimanouska w Japonii zwróciła się o pomoc do tamtejszych władz, otrzymała także w ambasadzie RP w Tokio wizę humanitarną, a następnie przez Austrię poleciała do Polski. Łukaszenka wystąpił na konferencji rok po wyborach Wystąpienie Alaksandra Łukaszenki na konferencji prasowej akurat dzisiaj jest nieprzypadkowe. Dokładnie rok temu, 9 sierpnia 2020 roku, ogłoszone zostały wyniki wyborów prezydenckich, które - po raz kolejny od 1994 roku - miał wygrać ze zdecydowaną przewagą właśnie Łukaszenka. Środowiska opozycyjne oraz niezależne od rządu media białoruskie oprotestowały jednak te rezultaty, wskazując, że elekcja została sfałszowana. Konsekwencją tych wydarzeń były wielomiesięczne protesty odbywające się na Białorusi (m.in. organizowano liczne strajki generalne w krajowych fabrykach).