Oba zespoły dawno już straciły szansę na awans do trzeciej fazy mistrzostw i pojedynek miał dla nich wymiar jedynie prestiżowy. Bułgarzy początkowo sprawiali wrażenie, jakby grali za karę i łatwo oddali pierwszą partię. W drugim secie na boisku zrobiło się w końcu ciekawie. Po początkowej wymianie punkt za punkt Finowie lepszą zagrywką odskoczyli (16:13) i wydawało się, że ponownie pewnie wygrają. Wtedy na poważnie przebudzili się podopieczni Płamena Konstantinowa, którzy poprawili grę w bloku i szybko doprowadzili do remisu (17:17). Trener Tuomas Sammelvuo wziął czas. Krótka reprymenda wyraźnie poskutkowała, bo kolejne trzy piłki wygrał jego zespół i później nie dał się już dogonić. W drużynie Finlandii świetnie spisywał się Upro Sivula, który sprawiał wrażenie, że jest na boisku wszędzie. Doskonale radził sobie zwłaszcza w ataku, gdzie już po dwóch setach miał na koncie 17 punktów. W trzeciej partii w trudnej sytuacji popisał się precyzyjnym uderzeniem z linii końcowej w sam róg boiska, za co zebrał od blisko trzech tysięcy kibiców gromkie brawa. W tym momencie było 15:10 dla Finów, którzy nie dali sobie już odebrać zwycięstwa w secie i całym meczu. O godz. 20.25 Kuba zmierzy się w Hali Stulecia z Chinami.