Cztery lata temu obie ekipy też grały z sobą i zespół z Afryki był lepszy (3:1). W grupie A występuje także Polska, która w sobotę spotka się z Serbią. Niemiecki selekcjoner reprezentacji Kamerunu Peter Norbert Nonnenbroich nie ukrywał, że warunki w jakich jego zespół przygotowywał się do mistrzostw na pewno nie były tak dobre, jak rywali. - Ale to nie znaczy, że z góry stoimy na straconej pozycji. Mimo wszystko czujemy się silni. Znamy Australię i wiemy, na co ich stać. Liczę, że stworzymy widowisko na dobrym poziomie i zaczniemy od wygranej - dodał. W 2010 roku podczas mundialu we Włoszech obie ekipy również grały z sobą. Wtedy też faworytem była Australia, ale Kamerun postarał się o niespodziankę i wygrywając 3:1 awansował do drugiej fazy turnieju. Jean Ndaki Mboulet, kapitan Kamerunu, przyznał, że dla jego drużyny udział w mistrzostwach "to jak spełnienie amerykańskiego snu". - Jesteśmy zmotywowani i pokażemy, że Kamerun potrafi grać w siatkówkę - dodał. Selekcjoner Australii John Uriate podkreślał natomiast, że siatkówka na antypodach ciągle się rozwija i z turnieju na turniej prezentuje się coraz lepiej. - Od igrzysk w 2000 roku w Sydney przebyliśmy długą drogę. Od tego momentu rozegraliśmy wiele spotkań w Lidze Światowej i wiele się nauczyliśmy. Przyjechaliśmy tu po dobry wynik, a takim byłby awans do drugiej fazy turnieju - zaznaczył. Dla Australii będzie to szósty turniej mistrzostw świata, a jeszcze nigdy ten zespół nie przeszedł pierwszej fazy. Cztery lata temu został sklasyfikowany na 19. miejscu. - Jeżeli chcemy awansować do drugiej rundy, musimy wygrać z Kamerunem. Jesteśmy mocni i pokażemy to w niedzielę - krótko zapowiedział kapitan reprezentacji Australii Aidan Zingel. Mecz Kamerun - Australia zostanie rozegrany w niedzielę, początek o godz. 20.15.