Jeszcze przed spotkaniem z Francją Polacy byli pewni awansu do trzeciej rundy. Pomogli im w tym Argentyńczycy, którzy wcześniej dość niespodziewanie wygrali z USA. - Na pewno zdjęli z nas presję walki o awans. Wkradło się w nasze szeregi małe rozprężenie i nasza gra nie wyglądała do końca tak, jakbyśmy tego chcieli. Do tego nałożyło się zmęczenie fizyczne i psychiczne po tak wyczerpującym spotkaniu, jak w sobotę z Iranem. Reasumując najważniejszy jest nasz awans, wygrana z Francją i to, że z optymizmem patrzymy w przyszłość na kolejną fazę - dodał Możdżonek.- Falowania formy nie ma. Prędzej są wahania koncentracji ponieważ tak, a nie inaczej się turniej układa. Proszę mi wierzyć, nie da się w każdym meczu zagrać z takim samym nastawieniem. W sobotę był mecz praktycznie o wszystko. Walczyliśmy do upadłego. Wiedzieliśmy, że jak wygramy z Francją, to poprawimy sobie sytuację, a jak przegramy, to nic wielkiego się nie stanie. Ale i tak graliśmy do końca najlepiej jak potrafimy, mimo zmęczenia - podkreślił nasz środkowy.Polacy w kilku momentach odrabiali seryjnie stratę punktową do "Trójkolorowych". Tak było m.in. w czwartym secie - Mało brakowało, a byśmy go wygrali i tym samym zakończyli mecz zwycięstwem 3:1. Jedno małe nieporozumienie sprawiło, że się nie udało. Trudno, taki jest sport. Wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze - podkreślił Możdżonek.- To nie był pojedynek aż tak mocny, czy aż tak dobry, żeby można było na tej podstawie wyciągać daleko idące wnioski. Kolejne spotkania będą już arcyważne. Siatkówka na jeszcze wyższym poziomie i każdy będzie gryzł parkiet. Mecze będą wyglądały zupełnie inaczej niż ten z Francją. Bardziej będą przypominały ten z Iranem - zakończył.W trzeciej rundzie mistrzostw świata "Biało-czerwoni" trafili do grupy śmierci z Brazylią i Rosją. Robert Kopeć, Łódź