INTERIA.PL: Fantastyczny mecz w waszym wykonaniu na pożegnanie Wrocławia.Dawid Konarski: Bardzo ważny mecz, bo dający nam trzy punkty do drugiej rundy. Cieszymy się, że wygraliśmy ten mecz grając znowu w dobrym stylu.Zagrywką wybiliście Argentyńczykom z rąk ich największy atut, czyli szybką kombinacyjną grę na siatce. - To jest zespół, który dosyć dobrze sobie radzi w tym elemencie, ale naszą trudną zagrywką wybiliśmy ich trochę z rytmu. To nam naprawdę dużo pomogło, bo na wysokiej piłce Argentyna już nie jest taka skuteczna.Wszyscy zasługują na pochwały, ale pierwszoplanową postacią był chyba Mariusz Wlazły. - Na pewno zagrywki Mariusza bardzo nam pomogły, ale myślę, że cały zespół zagrał na wysokim poziomie. Dobrze broniliśmy, dużo piłek nam Paweł Zatorski podbił. Michał Winiarski z trudnych sytuacji wychodził obronną ręką. Myślę, że każdy zasługuje na słowa uznania. Mariusz oczywiście był wiodącą postacią. Dzięki jego atomowym zagrywkom "odjeżdżaliśmy" na bezpieczniejszą przewagę.Tuż po zakończeniu spotkania doszło do spięcia po siatką z Argentyńczykami. Co się tam stało? - Nie wiem, nie widziałem. Przespałem (śmiech).Macie komplet punktów na zakończenie pierwszej fazy , czyli cel został osiągnięty. Przed wami druga runda. - Zrobiliśmy to, co sobie założyliśmy przed przyjazdem do Wrocławia - wygraliśmy wszystkie mecze za trzy punkty. Zaczynamy drugą rundę z pozycji lidera tabeli, ale to nic nam w sumie takiego wielkiego nie daje oprócz komfortu psychicznego. Trzeba zagrać te cztery mecze i najlepiej cztery wygrać. Mieć spokój i awansować do najlepszej szóstki turnieju.Przed meczami w drugiej rundzie jesteście w komfortowej sytuacji, bo zespoły z grupy D pogubiły punkty. - Teoretycznie mamy ten jeden punkcik, dwa, a może nawet trzy przewagi. Na pewno będzie trochę luźniej, bo jeżeli uda nam się wygrać dwa pierwsze mecze za trzy punkty, to być może okaże się, że nie będzie jakiegoś ciśnienia na kolejne spotkania. To jednak daleka droga. Trzeba wyjść skupionym, że wygrać wszystkie mecze, bo zwycięstwa jak wiadomo zawsze budują. Rozmawiał Robert Kopeć