- Nieoczekiwane problemy z Kamerunem? Wiedzieliśmy, jak oni grają i wiedzieliśmy też, że wystąpimy w innym zestawieniu, żeby dać odpocząć chłopakom, którzy rozegrali do tej pory najwięcej setów. Celem podstawowym i nadrzędnym było oczywiście to, żeby wygrać przed pełną halą ludzi i to nam się udało. Może nie po najpiękniejszej grze, ale zrobiliśmy to i myślę, że z tego możemy się cieszyć. Potrafiliśmy odwrócić losy i wygrać mimo słabszej dyspozycji - ocenił Andrzej Wrona. - Rywale wykorzystali to, że gra nam się nie układała na początku. Nie mogliśmy znaleźć na nich sposobu, a jak już mijaliśmy ich blok, to stali w odpowiednim miejscu i barkiem czy nogą podbijali piłki. To jest trochę frustrujące, gdy gra się z przeciwnikiem, z którym teoretycznie powinno się łatwo wygrać, a oni "nakręcają się" z każdą kolejną akcją - stwierdził. Pierwsze dwa sety były bardzo wyrównane. Dopiero w trzeciej i czwartej partii Polacy narzucili swój styl gry. - Wrzuciliśmy drugi bieg. Zagraliśmy mocniej zagrywką oraz mądrzej w ataku. Zaczęliśmy bronić, blokować i dlatego wygraliśmy - podkreślił Wrona. Do potyczki z Kamerunem bilans "Biało-czerwonych" był imponujący - trzy zwycięstwa i trzy bez straty seta. - Ten mecz nie będzie się liczył w dalszej fazie. Sądzę, że kibicom nie jest szkoda, że posiedzieli seta dłużej i mogli jeszcze pooglądać siatkówkę. Oczywiście wolałbym, żebyśmy wygrali 3:0, ale być może to była moja jedyna szansa, żeby w tych mistrzostwach pograć. Ja i "Igła" (Krzysztof Ignaczak - przyp. red) aż tak bardzo nie będziemy płakać, że były cztery sety - zaznaczył. Trener zespołu z Afryki Peter Nonnenbroich motywował swoich podopiecznych przed starciem z Polakami obiecując, że za każdego wygranego seta postawi drużynie piwo. - Kamerun sprawił dużo frajdy i sobie i kibicom. Z tego co wiem, to mieli obiecane piwo za to, że wygrają seta z nami, więc - smacznego! My wygraliśmy za trzy punkty. Oczywiście fajna byłaby seria bez straty seta, ale ważne jest też to, że ten dzień był też trochę potraktowany treningowo. Ci, którzy zagrają z Argentyną, mogli odpocząć, bo jednak dwa mecze z rzędu, to jest wysiłek, więc trenerzy dali pograć nam zmiennikom. Mam nadzieję, że będziemy grali dalej dobrze i że nie będzie potrzeby, żeby coś zmieniać. Już to mówiłem, mogę bić brawo z trybun przez całe mistrzostwa. - mówił zawodnik Skry Bełchatów. W niedzielę podopieczni Stephane'a Antigi zmierzą się z Argentyną. Facundo Conte, którego Wrona doskonale zna ze Skry, i pozostali "Albicelestes" odgrażają się Polakom. - Facundo zna takie polskie zdanie, że "twoja d... jest gotowa na lanie" i to możemy im powiedzieć - zakończył z uśmiechem Wrona.Robert Kopeć, Wrocław Zobacz: