Libero reprezentacji Polski, mimo oszałamiającego sukcesu w Turynie, tuż po odebraniu medalu sprawiał wrażenie gotowego na wielki siatkarski "boom" w naszym kraju. - O to chodzi. Mamy nadzieję, że daliśmy ludziom trochę łez radości, czasami też smutku w niektórych meczach. Jednak nie może być za pięknie, w finale też nie mogło być za łatwo, bo te medale by tak nie smakowały - powiedział najlepszy libero turnieju, wybrany do "złotej drużyny" mundialu. - W tej chwili jesteśmy szczęśliwi i wymęczeni do granic możliwości. Mamy nadzieję, że jak w poniedziałek wrócimy do Polski (lądowanie jest przewidziane ok. godz. 13 na Okęciu - przyp. AG), to ktoś na nas będzie czekał z małym powitaniem i sukces jeszcze bardziej zacznie docierać do naszych głów - powiedział jeden z bohaterów kadry. Zapytany o słowa trenera reprezentacji Vitala Heynena, który w swoim stylu miał powiedzieć, że złoto przyszło naszym siatkarzom łatwo, podłapał humor szkoleniowca. - Oczywiście, ja też mrugając okiem jak nasz trener powiem, że ten tytuł przyszedł nam bardzo łatwo. Wszyscy po kolei nam się podkładali i nikt nie chciał zdobyć mistrzostwa świata - szelmowsko uśmiechnął się "Zator". - Jestem dumny z chłopaków, z nas wszystkich, z trenera, z całego sztabu. Naprawdę nikt nie spodziewał się przed turniejem tego, co się stało - przyznał i dodał, jaki moment okazał się być zwrotnym. - My przed turniejem marzyliśmy, żeby być w szóstce mistrzostw. To był plan minimum, który został przed nami postawiony. Kiedy poczuliśmy moc? Na pewno mecz z Argentyną (druga runda - przyp.) dał nam kopa i taką złość, której nigdy wcześniej nie czułem. Gdybyśmy przez to spotkanie odpadli z turnieju, to nie wiem, co bym zrobił... Byłbym załamany, jak każdy z nas. Przed meczem z Serbią spotkaliśmy się i padło kilka mocnych słów. Myślę, że to był moment, kiedy drużyna narodziła się z powrotem. W meczach z Serbami, w drugiej fazie turnieju, zagraliśmy świetnie i to nam dodało skrzydeł, mimo głosów, że rywale się nam podłożyli i chcieli układać sobie ścieżkę. Nie mogło zabraknąć pytania o Bartosza Kurka, który na nowo objawił się jako wielki lider naszej kadry. Dzięki kapitalnej grze zapracował na najbardziej prestiżową nagrodę indywidualną turnieju, otrzymując po finale z Brazylią tytuł MVP całych mistrzostw. - Ogromny szacunek dla Bartka za ten turniej. On dzisiaj, po odebraniu nagrody, powtarzał, jak każdy z nas, że to są nagrody całej drużyny. Bez drużyny nie byłoby tych nagród, ale bez Bartka nie byłoby tego sukcesu, bo grał po prostu fantastycznie i bardzo nam pomógł w wielu trudnych momentach - podkreślił Zatorski, po czym krótko scharakteryzował trenera Heynena. - Vital jest ogromnym szczęściarzem (śmiech). To była przyjemność. Były trudne momenty, ale nigdy nie może być kolorowo, żeby narodziło się coś pięknego. Stało się coś wyjątkowego i celebrujmy to - zakończył 28-latek. AG