<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/ms-siatkarzy-polska-portoryko,5351">Zobacz relację na żywo z meczu Portoryko - Polska</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/ms-siatkarzy-polska-portoryko,id,5351">Zobacz relację na żywo dla urządzeń mobilnych z meczu Portoryko - Polska</a> Reprezentacja Polski siatkarzy w swoim drugim meczu w mistrzostwach świata znów zmierzyła się z ekipą z Ameryki Środkowej. W środę drużyna Vitala Heynena ograła nie bez nerwów i problemów Kubę 3:1 (25:18, 25:19, 21:25, 25:14), miała problemy w przyjęciu zagrywki i zacinała się w ataku. Ale walczyła, rozwiązywała na bieżąco swoje boiskowe problemy, aż w secie czwartym znokautowała młody i szalony zespół z Karaibów. Plan na czwartek zakładał zwycięstwo w trzech setach, bez niepotrzebnych nerwów i emocji, jak to miało miejsce na początek turnieju. W składzie rywali prym wiedzie znany z PlusLigi Maurice Torres, ale jeden klasowy siatkarz to zbyt mało, by zatrzymać mistrzów świata. Vital Heynen postanowił sprawdzić, w jakiej dyspozycji są siatkarze, którzy mecz z Kubą obserwowali w rezerwie i dokonał w wyjściowej siódemce aż czterech zmian. W porównaniu ze środowym meczem w składzie pozostali tylko Michał Kubiak, Jakub Kochanowski i Paweł Zatorski. Początek pojedynku był zacięty, Portorykańczycy zablokowali nawet Kubiaka, ale nasi zaraz się poprawili, Kubiak trafił po prostej, a Damian Schulz wykorzystał blok i zdobył punkt (4:2). Niewielką przewagę Biało-Czerwoni jeszcze poprawili, Aleksander Śliwka postraszył Portorykańczyków zagrywką i na przerwie technicznej, zgodnie z planem, mistrzowie świata prowadzili 8:5. A jeszcze swoje zza dziewiątego metra dodał Mateusz Bieniek i Polacy mieli już cztery "oczka" zapasu (10:6). Trener Heynen cały czas krążył przy linii niezwykle pobudzony, nie odpuszczał sędziom i żywo reagował na wydarzenia na parkiecie, a także na decyzje sędziów. Pod czujnym okiem Belga siatkarze cały czas byli skoncentrowani, a jeszcze rywale zaczęli popełniać błędy w ataku i prowadzenie szybko rosło (13:8). Znakomicie w polu serwisu radził sobie Grzegorz Łomacz, który posłał dwa asy z rzędu, po chwili rywale nie byli w stanie skończyć ataku i zrobiło się 16:8. Szansę debiutu w MŚ dostał tedy Bartosz Kwolek, Biało-Czerwoni złapali wiatr w żagle i do końca seta tylko zadawali ciosy bezradnym rywalom (18:9). Jeszcze Kochanowski kropnął na środku, poprawił sprytnym atakiem z drugiej piłki Bieniek, a partia dobiegła końca po dynamicznym uderzeniu Bartosza Kwolka na lewej flance (25:14). Biało-Czerwoni rozpoczęli seta numer dwa z animuszem, zbudowali w poprzedniej partii pewność siebie na parkiecie i złapali bardzo dobry rytm gry. Trafiali w ataku Śliwka i Kubiak, a Bieniek dzielił i rządził na środku siatki, trafiając w ataku z wielką mocą (8:6). Vital Heynen nie zadowalał się tym, co się działo na parkiecie i cały czas bardzo żywo rozmawiał z zawodnikami i członkami sztabu, "nabijał" kilometry przy ławce rezerwowych i po prostu żył meczem. A na boisku nasz zespół demolował rywali, którzy popełniali zatrzęsienie błędów - atakowali po autach, psuli zagrywkę, albo źle przyjmowali nasz serwis. Po serii zagrywek Bieńka zrobiło się już 12:6, a trener Oswald Cameron nie wiedział już sam, co zrobić ze swoimi ludźmi i jak zatrzymać mistrzów świata (16:9). A ci nakręcali się dobrymi akcjami, na parkiet wrócił Kwolek i zaraz w ataku pokazał swoje niemałe możliwości. Heynen jeszcze wezwał na parkiet Konarskiego, który z grona trzech atakujących grał najmniej. Ale na parkiet wszedł bardzo dobrze, trafiał w ataku i udanie serwował. Pomógł też naszej drużynie Maurice Torres, który dwa razy nadział się na polski blok i w zasadzie zaprzepaścił szanse drużyny, by zachować twarz (12:24). Ostatnią akcję zamknął potężnym uderzeniem Kwolek, mistrzowie świata wygrali partię 25:12 i pokazali, że pod względem siatkarskich umiejętności są klasę lub dwie przed rywalem. Stąd w secie trzecim nie było mowy o rozluźnieniu, o problemach, jakie widzieliśmy w środę w starciu z Kubą. Heynen pracował na najwyższych obrotach, pracowali wspaniale siatkarze i nie było mowy o przestoju. W ataku rozkręcili się Schulz i Śliwka, na środku Bieniek atakował z mocą, a jeszcze po chwili ruszył na zagrywkę i jął nękać bezradnych Portorykańczyków (9:5). Ci dwa razy schodzili na naradę, jeszcze się mobilizowali, ale nie mieli żadnych argumentów w pojedynku z dobrze naoliwioną maszyną z szyldem "Polska". Szczególnie cieszyć mogła skuteczność w ataku Biało-Czerwonych, ale też świetna dyspozycja w polu zagrywki. Tym elementem imponowali w zasadzie wszyscy nasi siatkarze, ku rozpaczy przyjmujących reprezentacji Portoryko. Efekt mógł być jeden, Polacy punktowali zagrywką, wygrywali kolejne kontry i zmierzali pewnie po triumf (12:6, 16:7). Końcówka spotkania - co paradoksalne - nie była zbyt ciekawa, bo nasz zespół dominował i siatkarskiej walki było jak na lekarstwo. Po efektownym ataku Śliwki prowadziliśmy 20:12, chwilę później zagrywką zameldował się w parkiecie Konarski, by dać nam piłkę meczową (24:14), a nierówną grę zakończył efektownym zbiciem z drugiej linii Śliwka (25:15). Tak grającą reprezentację Polski - z polotem, energią w ataku i wielkim zaangażowaniem - chcielibyśmy oglądać już do końca mistrzostw świata. Dzięki drugiej wygranej w grupie D nasz zespół został liderem tabeli i jest blisko awansu do drugiej fazy turnieju. Na czele Polacy pozostaną na pewno do końca drugiego meczu w naszej grupie. O godzinie 19:40 zmierzą się nasi najgroźniejsi rywale w pierwszej fazie turnieju, Bułgarzy i Irańczycy. Biało-Czerwoni mecz numer trzy w turnieju rozegrają w sobotę, a rywalem będzie reprezentacja Finlandii (godzina 19:30). Portoryko - Polska 0:3 (14:25, 12:25, 15:25)Sędziowali: Ali Fadili (Maroko), Nathanon Sowapark (Tajlandia)Widzów: 1860Przebieg meczu: I set: 5:8, 8:12, 8:16, 10:20, 14:25II set: 6:8, 6:12, 7:16, 11:20, 12:25III set: 5:8, 6:12, 8:16, 12:20, 15:25 Portoryko: Angel Perez (4), Maurice Torres (8), Eddie Rivera (3), Sequiel Sanchez, Jonathan Rodriguez (3), Jessie Colon (6), Arnel Cabrera (libero) oraz Dennis Del Valle (libero), Pablo Guzman (2), Edgardo Goas, Ezequiel Cruz Lozada (1), Pedrito Sierra, Juan VazquezPolska: Grzegorz Łomacz (3), Damian Schulz (6), Michał Kubiak (6), Aleksander Śliwka (13), Jakub Kochanowski (11), Mateusz Bieniek (12), Paweł Zatorski (libero) oraz Bartosz Kwolek (6), Damian Wojtaszek (libero), Dawid Konarski (3), Fabian Drzyzga.