- Należy pamiętać, że to co się wydarzyło jest już przeszłością - podkreślił w swoim stylu kapitan polskiej kadry Michał Kubiak tuż po triumfie nad Bułgarią (3:1), który dał Polakom pierwsze miejsce w grupie D i komplet punktów w pierwszej fazie mistrzostw. W środę Biało-Czerwoni mieli tylko zajęcia na siłowni, gospodarze nie udostępnili im hali, ale nikt nie protestował. Nasz zespół był jedynym wśród pozostałych w turnieju 16 reprezentacji, który nie zmieniał miasta po pierwszej części turnieju. Nawet gospodarze - Włosi i Bułgarzy - musieli środę poświęcić na podróże i zmianę miejsca zakwaterowania. Italia grać będzie teraz w Mediolanie, Bułgaria zaś w Sofii. A Polacy odpoczywali, a chętni mogli potrenować w siłowni. Co ciekawe, na zajęcia znów musieli dojeżdżać taksówkami. Siatkarze i trenerzy spotkali się też z dziennikarzami, widać było, że w drużynie jest dobra atmosfera, ale że nie brakuje koncentracji. - Nie możemy myśleć, o tym czy jesteśmy w najlepszej szóstce turnieju. Potrzebujemy zwycięstw. Nasza grupa jest ciekawa. Każdy przeciwnik jest w naszym zasięgu. Gramy dobrą siatkówkę - uważa Michał Kubiak, który cztery lata temu był rezerwowym podczas polskich MŚ, a teraz wyprowadza zespół na parkiet jako kapitan.O sile drużyny jest przekonany Vital Heynen. Przed turniejem media i eksperci rozważali, czy Belg ma podstawową szóstkę, czy jego metody rotacji się sprawdzą i czy zespół zaskoczy formą. Po pierwszej części turnieju te głosy ucichły. Teraz dominują słowa pochwały dla drużyny i wyliczenia, co musi się stać, by nasz zespół awansował do trzeciej części MŚ, czyli do najlepszej szóstki turnieju. - Wiedzieliśmy, że jeśli wygramy mecz z Bułgarią, zrobimy duży krok naprzód. Byliśmy pewni, że możemy to zrobić - podkreślił Heynen po bardzo udanej pierwszej fazie MŚ. O tym co było nie chce już mówić, żyje kolejnymi meczami i rywalami, z którymi przyjdzie nam się mierzyć. W tę stronę podążają również myśli siatkarzy. - Mamy pięć zwycięstw bez straty punktów, a to spora zaliczka przed dalszą częścią turnieju. Teraz już nie będzie słabych drużyn. My już trochę zadomowiliśmy się w Warnie, kibice chyba też. Na trybunach panuje taka atmosfera, że możemy powiedzieć, że gramy u siebie - cieszy się Piotr Nowakowski, pewny punkt Biało-Czerwonych i podstawowy środkowy w układance Heynena. I kolejny mistrz świata sprzed czterech lat. W Pałacu Kultury i Sportu Polacy zagrają teraz kolejno z Argentyną, Francją i Serbią. Pierwszy mecz może okazać się kluczowy, bo jeśli nasz zespół go wygra, a Serbowie uporają się z Francuzami, w walce o pierwsze miejsce w grupie zostaną tylko dwie drużyny - Polska i Serbia. Wtedy mecz o awans rozegramy z zespołem z Bałkanów w niedzielę, a wynik starcia z Francuzami - poza prestiżem i utrzymaniem zwycięskiej passy - może nie mieć znaczenia. - Wiemy, że będzie ciężko. Jesteśmy gotowani na walkę o awans do najlepszej szóstki turnieju. Jednak zobaczymy jak wszystko się ułoży - zaznacza Paweł Zatorski, filar naszej reprezentacji i libero mistrzów świata sprzed czterech lat. W czwartek w Warnie Biało-Czerwoni mają oficjalny trening w Pałacu Kultury i Sportu. Na parkiet wyjdą w piątek, początek starcia z Argentyną o godzinie 19:40. K.