W pierwszej części turnieju plan został wykonany?- I to z nawiązką. Spodziewałem się, że może dojść nawet do strat punktowych w potyczkach z Iranem, czy Bułgarią, a tymczasem skończyło się jedynie na trzech setach. Szczególnie cieszy 3:0 z Iranem, bo to miał być zespół trudny dla nas. Okazało się, że Mir Saeid Marouflakrani nie jest takim geniuszem, a swój kunszt pokazali w tej i kolejnych potyczkach z Bułgarią nasi zawodnicy. Mniejsza o to - w kluczowych momentach pierwszej części turnieju nasza drużyna pokazała, że jest walczącą.Czyli jest w grze zespołu idealnie.- Nigdy nie będzie idealne, ale najważniejsze, że jest skutecznie. I będzie skutecznie. Ta drużyna kojarzy mi się z "watahą". Tu każdy jest ważnym elementem zespołu - czy to na boisku, czy też w kwadracie, każdy wypełnia swoje zadnie. Gracz wchodzący na plac wnosi jakość.To znaczy?- Ten zespół walczy. Nawet w najtrudniejszych momentach nie ma zwieszania głów. Mieliśmy przegranego seta z Kubą, przegranego seta i presję publiczności z Finlandią, czy Bułgarią, sety na styk, ale zawsze pojawiał się "power". Zawsze był lider. Raz był to gracz doświadczony, innym razem młody. Za każdym razem to było efektywne.Czyli mamy zespół kompletny?- I tak, i nie. Filozofia trenera Heynena wydaje się być prostą: naszym atutem jest nieprzewidywalność. Przy długich zawodach, jak mistrzostwa świata, to spora przewaga, aczkolwiek w ostatnich meczach widać, że wyjściowy skład i podstawowe zmiany są bardziej zostały ustabilizowane. W przeciwieństwie do wielu innych uczestników mistrzostw świata nasz trener ma pełną kadrę, składającą się z czternastu równoprawnych graczy.Teraz pora na Argentynę, Francję i Serbię. To już rywale silni, albo bardzo silni?- Trzeba być bardzo uważnym w pierwszym meczu z Argentyną. Często w potyczkach z teoretycznie słabszymi rywalami łatwo o wpadkę, której konsekwencję mogą być nieprzyjemne. Francuzi i Serbowie już mieli swoje problemy w pierwszej rundzie i teraz to oni muszą odrabiać dystans. To, że mamy komplet punktów, a oni odpowiednio cztery i trzy mniej to fajne, ale nie gwarantuje prostej drogi do Turynu. Skoro jest kapitał, to należy w każdym meczu go pomnażać, bo to jak z każdym kapitałem - łatwo go roztrwonić. Dlatego nie ma miejsca na kalkulacje. W każdym meczu trzeba walczyć, jakby był tym najważniejszym.Jak oceni pan potencjał innych grup drugiej rundy?- Włosi mają zbliżoną sytuację do naszej, a bezpośredni rywale - Holendrzy i Rosjanie mają nawet większe straty niż u nas. Rosjanie posiadają ogromny potencjał personalny, a Holendrzy są największą niespodzianką turnieju. Finowie w ostatnim meczu naszej grupy z Iranem pokazali, ze są drużyną ambitną i gotową czynić psikusy faworytom. Najciekawiej jest w grupie F. Tu różnice punktowe między Brazylią, Belgią i Słowenią oraz Australią są niewielkie i tu spodziewam się, że z tej trójki tylko jeden zespół może awansować do "szóstki". Podobnie może być w Sofii. Amerykanie zgubili punkty w dwu wygranych tie breakach. Iran został skarcony przez naszą drużynę i postraszony przez Finów. Bułgarzy mieli swoje kłopoty z dyscypliną w zespole przed mistrzostwami, ale mają za sobą trybuny i mogą się budować, a Kanadyjczycy uzbierali sporo punktów i zapewne będą się starać wywalczyć awans z drugiego miejsca.Czy to są ciekawe mistrzostwa?- Bardzo. Po pierwsze, bo nasza drużyna sprawia nam samą radość. Po drugie widać, że w tym turnieju nie ma zespołu, o którym można by powiedzieć, że ma zdecydowanie więcej atutów od rywali, którzy byli przewidywani do miejsc na podium. Po obejrzeniu sporej liczby spotkań pierwszej fazy widzę, że i ambicje, i potencjał na miejsce na podium ma nawet dziesięć zespołów. Łatwiej będzie tym, którzy posiadają wyrównany skład. W tym gronie jest nasza drużyna. Za: PZPS