- Gdy jesteś wśród sześciu najlepszych drużyn świata, tak naprawdę nie ma różnicy, z kim się zmierzysz. Każdy rywal jest silny. Włosi przegrali w turnieju tylko jeden mecz, gdy mieli już pewny awans. Do tego są gospodarzem, grają bardzo dobrą siatkówkę i trzeba powiedzieć, że są zespołem kompletnym. Czeka nas bardzo ciężki mecz - komplementował pierwszego rywala trener Serbów, Nikola Grbić.A co uważa o reprezentacji Polski, z którą jego zespół przegrał w niedzielę w Warnie w trzech setach?- Czekam na ten mecz z Polską niecierpliwie. Wiem, że to będzie inne spotkanie, niż to w Warnie. Mam nadzieję, że wynik też będzie inny. Chcemy w tym turnieju grać do końca, interesuje nas to, żeby grać dobrą siatkówkę i zwyciężać. Niezależnie od tego, kto będzie po drugiej stronie siatki. To, czy nasza grupa jest ciężka czy łatwa, absolutnie nie ma znaczenia - zaznaczył w rozmowie z "Blickiem" słynny przed laty siatkarz, a obecnie trener Serbów. Do starcia z Polską i porażki 0:3 odnieśli się też serbscy siatkarze. - Pokonali nas w pierwszym meczu, ale my nie zaprezentowaliśmy swojej najlepszej formy. Nie byliśmy nawet blisko naszej gry, więc czekamy na szansę rewanżu. Wiemy, że Polska to mocny zespół, ale tym razem chcemy wygrać - powiedział kapitan Nemanja Petrić. Na triumf i awans liczy też znany z PlusLigi Marko Ivović, który jest jednym z liderów drużyny podczas MŚ. - Jesteśmy dopiero w połowie drogi, chcemy zagrać w w półfinale. Wiemy, że Włochy i Polska to trudni rywale, ale jesteśmy gotowi, by z nimi wygrać i zapewnić sobie awans. Jeśli chcesz być na szczycie, nie możesz oglądać się na rywali - zaznaczył skrzydłowy reprezentacji Serbii. Drugi nasz rywal, reprezentacja Włoch, celuje nie tyle w medal mistrzostw świata, co w najwyższy stopień podium. Włosi zorganizowali mundial, by wzorem Polaków cztery lata temu, świętować triumf w swojej ojczyźnie. Specjalnie w tym celu przygotowali w Turynie efektowną halę Pala Alpitour i liczą, że triumfy Azzurrich obejrzy komplet 12 100 widzów, bo tyle miejsc przygotowali dla kibiców. I sporo z nich - szacują, że około 4 tysiące - będzie gotowych dla fanów spoza Włoch. Pierwsze dwa kroki w stronę strefy medalowej zespół Gianlorenzo Blenginiego musi pokonać w środę (z Serbią) i w piątek (z Polską). Takich rywali wyłoniło losowanie, zdaniem niektórych obserwatorów, wyjątkowo dla gospodarzy korzystne. - Szczęście? Każdy turniej ma swoją historię, a rywale nie są wcale łatwi. To mocne drużyny, czeka nas ciężka przeprawa - przyznał selekcjoner Italii w wywiadzie z "La Gazetta dello Sport", niezbyt zadowolony z pytania o wynik losowania i z insynuacji, jakoby miało być ono ustawione. Włosi uniknęli - dzięki zaskakująco dużej dozie szczęścia - pojedynków z Rosją, Brazylią i USA. Jeśli uporają się z Serbią i Polską, które uchodzą za rywali łatwiejszych, niż trzech wspomnianych gigantów, po ośmiu latach przyjdzie im znów grać o złoty medal. - Każda z drużyn, które tu są, może wygrać mistrzostwa i ma swoje aspiracje. Nie chcę oceniać, komu sprzyja kalendarz, kto miał lepsze, a kto gorsze losowanie. To wszystko będzie zależeć od wyników. My wiemy, że czekają nas dwa ciężkie mecze. Ale mamy swój cel i chcemy wspiąć się na szczyt. Chcemy zdobyć złoto - z Serbią na początek i Polską na koniec trzeciej fazy. To po tym meczu będziemy wiedzieć co dalej - dodał selekcjoner Italii cytowany przez "Tuttosport". Pierwszy mecz w grupie J odbędzie się w środę o godzinie 21:15. Włosi stawią czoła Serbii, by odpocząć w czwartek i obserwować pojedynek Serbów i Polaków. W piątek o godzinie 21:15 w Pala AlpiTour Biało-Czerwoni zmierzą się z Italią w potyczce, która wyłoni dwóch półfinalistów. Trzecia ekipa w tej stawce zakończy turniej na pozycji piątej.