Rewelacja siatkarskiego mundialu, reprezentacja Holandii, w piątek w Mediolanie grała mecz z kategorii być albo nie być. Wygrana mocno zwiększała jej szanse na występ w najlepszej szóstce, ale pokonać musiała reprezentację Rosji. Przed turniejem wielkiego faworyta do złota MŚ, zespół podrażniony słabymi występami w Bari i stojący pod ścianą. Dla Sbornej porażka oznaczała koniec marzeń o sukcesie na mundialu, na który Rosjanie czekają od 2002 roku. Konflikty i problemy wewnątrz zespołu wobec widma klęski miały zejść na dalszy plan, Rosjanie w starciu z Oranje celowali tylko w zwycięstwo. I pokazali Holendrom, że nawet kilka słabszych spotkań w Bari i problemy wewnętrzne, o których rozpisywały się media, nie mogą odbierać Rosji sportowej klasy i roli faworyta. W piątek kapitalnie zagrał Dmitrij Wołkow, kapitan Sbornej, który do tej pory w MŚ nie zachwycał. Trener Siergiej Szlapnikow postawił też na Siergieja Grankina i rozgrywający nie zawiódł, prowadząc zespół do efektownej i ważnej wygranej. Rosjanie zbili rywali do 17, 16 i 21, wzięli trzy punkty i dalej grają o awans do najlepszej szóstki MŚ. A Holandia, w której składzie zawiódł zwłaszcza Nimir Abdel-Aziz, znacznie skomplikowała sobie sytuację w grupie. By awansować, będzie musiała ograć Włochów, którzy na razie w turnieju nie tracą punktów i biją rywali bardzo efektownie. W drugim meczu grupy E w piątek Włosi zmierzą się z Finlandią. Jeśli wygrają, będą jedną nogą w trzeciej części turnieju. Początek o godzinie 21:15. Holandia - Rosja 0:3 (17:25, 16:25, 21:25) Sędziowali: Paulo Turci (Brazylia), Wojciech Maroszek (Polska) Widzów: ok. 5000